Текст
                    

WŁADYSŁAW TATARKIEWICZ O DOSKONAŁOŚCI WARSZAWA 1976 PAŃSTWOWE WYDAWNICTWO NAUKOWE
Opracowanie graficzne KRZYSZTOF RACINOWSKI Redaktor DANUTA PETSCH Redaktor techniczny GRZEGORZ BĄCZKOWSKI Korektor HANNA JANCZEWSKA Copyright by Państwowe' Wydawnictwo Naukowe Warszawa 1976. Printed in Poland
I WYRAZ I POJĘCIE K ształt wyrazu w dawnej V polszczy źnie jeszcze się wahał. Skarga używał wyrazu „doskonalstwo” {Kazania, 163: «Jezus jest wzorem doskonalstwao). Jednakże od dawna przyjęła się „doskonałość”. Jest to jeden z tych nierzadkich wyrazów, które rozu- mie każdy, kto mówi po polsku, ale o których właściwym sensie mało kto myśli. Ten właściwy sens ujawnia zaś od razu pochodzenie wyrazu. Mianowicie „doskona- łość” jest spolszczeniem łacińskiej perfectio, a „doskona- ły” — łacińskiego perfectus. A wyrazy te wywodzą się z perficio, który to wyraz oznacza: dokonywać, dopro- wadzać do końca. Perfectio — doskonałość znaczy więc dosłownie dokonanie, dokończenie, wykończenie; a per- fectus — doskonały znaczy tyle, co dokonany, dokoń- czony, wykończony (tak się też w gramatyce perfectum tłumaczy na „czas dokonany”). Dictionarium Ambrosii Calepini (wydanie bazylejskie z r. 1626) jako synonimy perfectum podaje: łacińskie ad exitum perductum, absolutum, angielskie performed, nie- mieckie zum Ende gebracht, polskie doskonalić (!), a dla perfectio niemieckie Yollendung i polskie dokonanie.
6 Inne stare słowniki jako synonimy „doskonałości” podają także integritas, a „doskonałego” — finitus, con- summatus. Nowy Lexicon totius latinitatis (VII, 1945) podaje, że perfectus «translate est absolutus, completus, perpolitus, suis omnibus partibus expletus». Wyraz integer, szczególnie zbliżony do doskonałości znaczy tyle co: cały, pełny, bez braków. Bliski jest też plenus — pełny. Wiele nowożytnych języków terminy swe przejęło wprost z łaciny: francuskie parfait i perfectum, włoskie perfetto i perfezione, angielskie perfect i perfection. Ro- syjski przymiotnik coeepuieHHbiu również nie znaczy nic innego jak dokonany. Podobnie kroackie dovershiti, czeskie skonalost, słowackie dokonały, dokonalost. Wszy- stkie te wyrazy notuje Linde (I, 501). Polskie „dosko- nały” również pochodzi od „dokonały”, a tylko wejście litery s w środek wyrazu przysłoniło jego pocho- dzenie. Jeśli nie synonimem słowa „doskonały”, to wyrazem bliskoznacznym jest „wyborny” i odpowiednik jego ła- ciński: excellens. Grzegorz Knapski (Cnapius) w swym uczonym Thesaurus polono-latinus-graecus (wydanym w Krakowie w r. 1643) jako łacińskie synonimy wyrazu perfectus podaje: exquisitus, excellens, eximius, lectissi- mus. Jakże często w dawnych tekstach występują sprzę- żone: perfectus et excellens. A polskie ich odpowiedniki są w mowie potocznej często używane po prostu za- miennie z przymiotnikiem „doskonały”: wszakże prze- konamy się, że mają odmienne znaczenie. Dodać należy: genealogia „doskonałości” prowadzi nie tylko do łaciny, lecz dalej do greckiego. Łaciński per- fectus był odpowiednikiem greckiego reżecę, terminu niemałej wagi dla starożytnych. Najczęściej termin grecki miał desygnaty konkretne: doskonały lekarz czy fletnista, doskonała komedia czy doskonały ustrój spo- łeczny. Toteż grecka reŻE/ón/ę nie była jeszcze tak
obrośnięta abstrakcyjnymi i super laty wnymi kojarzę- 7 niami jak perfectio i dzisiejsza „doskonałość”. Aby tych kojarzeń uniknąć, anglosasi (Ross, Hope) tłumaczą ten wyraz grecki jako completeness, a także polska tłumacz- ka Etyki Nikomachejskiej (D. Gromska) — nie jako do- skonałość, lecz jako — „zupełność”. Zaś w Grecji nazwa ta była najwyższą pochwałą: «co doskonałe (zupełne),to jest ze wszech miar dobre >> (roys TŚXeiov ... Kai to navTO.nacriv aya3óv)— pisał Platon (Fileb 61 A). A Arystoteles mówił (268 a 21), że „wszy- stko” (nav) i „doskonałe” są wyrażeniami o tym samym znaczeniu. Platon łączył też TŚXsoę z iKavóę, czyli do- statecznym, zdolnym (JPhil. 22B). Kiedy indziej „dosko- nały” występował razem z oXoę, cały, całkowity. 2 Termin „doskonały” ma w naszych czasach wielora- kie zastosowanie: a. Mówimy o doskonałości realnych rzeczy, ale także abstrakcyjnych konstrukcji, jak doskonały trójkąt lub ciecz doskonała. Matematycy mówią o liczbach do- skonałych. b. Mówimy o doskonałości przyrody, ale także, i nawet częściej, wytworów ludzkich, które zwykliśmy nazy- wać doskonałymi, gdy są całkowicie zgodne z celem, dla którego zostały wytworzone: doskonała maszyna, doskonała broń. c. Mówimy o doskonałości całego przedmiotu (dosko- nały człowiek, doskonały zegarek, a w filozofii — byt doskonały), ale także o doskonałości poszczególnych własności, jak doskonała celność czy spostrzegaw- czość cechująca niektórych ludzi. Tak rozumiana jest doskonałość Strzelca, który zawsze trafia, i doskona- łość korektor ki, która nie przeoczy żadnego błędu.
8 d. Zwykliśmy o doskonałości mówić z uznaniem (dosko- nały charakter, doskonały wzrok, doskonała maszyna), ale niekiedy także dla oznaczenia ujemnej własności, jeśli występuje w szczególnym natężeniu. W tym sen- sie już Arystoteles pisał o doskonałym złodzieju, a w średniowieczu Duns Szkot o doskonałym oszczercy (perfectus calumniator) i doskonałym oszuście (latrd)', w czasach nowszych de la Rochefoucauld mówił o do- skonałych łotrach: «Il y a des scelerats parfaits». A i dzisiejsze języki używają takich połączeń, w szcze- gólności francuski: un parfait idiot, un parfait ma- lappris. Znaczy to, że doskonałość oznacza zawsze kraniec, szczyt: przeważnie w górę, niekiedy, wyjąt- kowo w dół. W mowie potocznej nazwę doskonałych daje się w szczególności następującym kategoriom przedmiotów: Przedmiotom, które wyrabia technika dla zaspokojenia potrzeb ludzkich, jak maszyny tkackie, broń czy po- jazdy. Ale daje się ją także przedmiotom natury, które człowiek hoduje, również dla zaspokojenia swych po- trzeb, jak konie i krowy czy łąki i zboża, dbając o dosko- nałe okazy konia i krowy, pszenicy i buraków. Znaczy to, że potocznie najwięcej używa się wyrazu tam, gdzie przedmiot można porównać z celem, dla którego został wyprodukowany. Wyrazy „doskonały” i „doskonałość” są wszakże też obficie stosowane jako terminy naukowe, i to w różnych dyscyplinach: w matematyce i naukach przyrodniczych, jak fizyka, chemia, krystalografia. Są też używane w hu- manistyce, choć w dzisiejszej mniej. Także bywają, a zwłaszcza bywały używane w filozofii: w ontologii i teologii nie mniej niż w etyce i estetyce. W niektórych okresach bywały w tych naukach naczelnymi terminami, w innych prawie zanikały. Początkowym pytaniem było, czy ta a ta rzecz jest doskonała. Jednakże w pewnym
momencie wyłoniło się też pytanie, czy świat w całości 9 jest doskonały. To było już pytanie „metafizyczne”, używające tego samego pojęcia, ale dalekie od tych, które stawiamy w praktyce życia. Tyle o etymologii, synonimach i zwykłych zastoso- waniach wyrazu doskonałość. 3 „Doskonałość” jest wyrazem, którego znaczenie jest od dawna względnie ustalone. Definicja najdawniejsza, dość ścisła i oddzielająca odcienie pojęcia, jest znana już z Arystotelesa. Podał ją w Metafizyce, w księdze Delta mającej charakter słownika: V, 16, 1021 b 12 n. Odróż- nił tam trzy znaczenia wyrazu czy raczej trzy odcienie jednego znaczenia, ale w każdym razie trzy różne poję- cia doskonałości. A. Doskonałe jest to, co jest zupełne, zawiera wszy- skie należne części («ou pf] eotiv ti ?.uPeTv pr|3s ev pópiov»). W myśl tej definicji nie będzie np. doskonały zegar bez sprężyny czy z wyjętym wahadłem. B. Doskonałe jest to, co jest tak dobre, że w swym rodzaju nie może być lepsze (ró Kar’apETr|v Kat tó eu PH £%ov ur.spPoX.riv r.póę to yEvoę). C. Doskonałe jest to, co osiągnęło swój cel (oTę U7rapxci to teXo<;, cnrou5aiov ov). Pierwsze z tych pojęć doskonałości raczej mieściło się w drugim, przeto dwa pierwsze nie powodowały roz- bieżności w jej rozumieniu. Raczej była różnica między nimi a trzecim, powodująca dwoistość pojęcia. Wyraźnie dał jej wyraz Tomasz z Akwinu, oddzielając dwojaką doskonałość: gdy rzecz jest doskonała sama przez się lub, jak się wyraził, doskonała w swej substancji i gdy doskonale służy swemu celowi (STh. I q. 73 a). W ciągu wieków wielokrotnie ponawiane były próby określenia doskonałości; jedne były podobne do arysto- 2 — Tatarkiewicz — O doskonałości
10 telesowskich, a inne mniej lub więcej odmienne. Oto te, które szczególnie godne są zapamiętania: 1. Doskonałe jest (zgodnie z etymologią i najwcześ- niejszym sensem wyrazu) to, co dokonane, doprowa- dzone do końca, przeto zupełne, do czego nic już dodać nie można, a zarazem od czego nic ująć nie należy. To jest właściwy sens doskonałości, o którym należy pamiętać mówiąc o niej: doskonały = dokonały = do- konany = doprowadzony do końca = całkowicie wy- kończony. W łacińskiej wersji definicja ta brzmi: Per- fectum est cui nihil deest. Zaczątek tego rozumienia jest u Arystotelesa, mianowicie w pierwszej jego definicji, a jeszcze wyraźniej w Fizyce, III, 6. Ta formuła dosko- nałości była długo szczególnie rozpowszechniona i zwła- szcza była wielokrotnie powtarzana przez scholastyków (zwłaszcza Tomasza z Akwinu) i przez humanistów Od- rodzenia (między innymi D. Barbaro). 2. Doskonałe jest to, co spełnia wszystkie właści- we sobie funkcje. Określenie to podaje Galen: «w priSsgia tćov oiK£icov £V£py£ićov outoA-EiTtETai>> (w: Ilepi papacpoo. Jest ono podobne do trzeciej definicji Arystotelesa. Potem Tomasz wariant jego sformułował tak: doskonałe jest to, co posiada wszystko, do czego z natury swej jest zdolne (natura est capax, w: De po- tentia 5, 12). 3. Doskonałe jest to, co osiągnęło swój cel. Była to myśl zgodna z trzecią definicją Arystotelesa, a odpo- wiadała też wielu myślicielom późniejszym. Tomasz pisze: <iUnumquodque dicitur perfectum in quantum at- tingit proprium finem qui est ultima perfectio rei» (STh. Il-a Il-ae qu. 184 a. 1). 4. Doskonałe jest to, co proste, jednolite, niezło- żone. Simplex est: et hoc est consummatio, atque perfec- tio, jak pisał św. Ambroży, De Isaac et anima, VII, PL 14, 524).
5. Doskonałe jest to, co harmonijne, zbudowane 11 wedle jednej zasady. Jest to rozumienie typowe dla Odrodzenia. Zgodne z nim jest, że renesansowi artyści za doskonały uważali kształt okrągły i jak tylko mogli, stosowali go w swej architekturze. 6. Doskonała jest zgodność w różnorodności, consensus in oarietate. Określenie to pochodzi od Ch. Wolffa (Ontologia, § 503, 1729) i utrwaliło się w jego szkole. W tym duchu uczeń Wolffa A. Baumgarten określał doskonałość jako „zestrój” (Zusammenstim- mung). Takie są główne określenia: inne są ich wariantami albo są mniej trafne czy historycznie ważne. Gdy w XVII w. pojawiły się słowniki filozoficzne, były wierne tradycyjnym określeniom. R. Goclenius określał dosko- nałość jako szczyt tego, czym rzecz być może («com- stitutio entis in summo integritatis et bonitatis sibi conwe- nientis gradu*, Lex. phil., s. 814), a J. Micraelius dla określenia jej stosował podwójne przeczenie: nieposia- danie braków: carentia defectus. Wyrażał myśl tę także tak: ^perfectum est cui ad essentiam nihil deest» (Lexicon philosophicum, s. 812 n., 1653). Wśród tych sześciu należałoby odróżnić: definicje i teorie. Definicjami są te, które podają znaczenie wyra- zu „doskonały”, a teoriami te, które wskazują istotne własności przedmiotów zdefiniowanych jako doskonałe. Otóż z wymienionych sześciu tylko trzy pierwsze są de- finicjami. Trzy ostatnie są teoriami, a to teoriami trafny- mi, ważnymi, mającymi rozległe uznanie. — Widać stąd, że definicje były już gotowe u Arystotelesa, nato- miast teorie powstawały także później. Z trzech klasycznych arystotelesowskich definicji dwie pierwsze mało różnią się między sobą: są raczej róż- nymi formułami jednej definicji; łącznie przeciwstawiają się trzeciej. Natomiast ta różnica jest ważna. Scholasty-
12 cy, w szczególności Tomasz, wyraźnie zaznaczyli dwo- jaką doskonałość, prima i secunda. Perfectio prima poja- wia się wtedy, gdy rzecz sama w sobie jest doskonała (^secundum quod res in sua substantia est perfectady, se- cunda zaś jest wtedy, gdy rzecz jest zgodna ze swym celem (STh. I 6, 3; I 73, 1), czyli gdy jest doskonała w służbie jakiejś innej rzeczy. Książka M. Fossa The Idea of Perfection in Western World, Princeton 1946, bodaj jedyne w XX w. opracowanie pojęcia doskonałości, zawiera tezę (s. 8): «Doskonałość jest zgodnością rze- czywistości z jej pojęciem. Każda rzecz, która okazuje się zgodna z wyobrażeniem, jakie o niej mamy, jest do- skonała». Na pewno nie jest to definicja doskonałości: jeśli kto Boga ma za doskonałego, to na pewno nie w tym sensie, że Bóg jest zgodny z wyobrażeniem, jakie ma o nim. A podobnie jest z doskonałym charakterem czy doskonałym okazem konia arabskiego. Co najwyżej jest to teoria doskonałości, mianowicie teoria subiektywis- tyczna ukazująca, że doskonałość rzeczy samych jest złudzeniem. Byłby to pomysł naszych czasów; jeśli czasy dawniejsze miały podobne pomysły, to pamięć o nich się nie zachowała. 4 Mimo to warianty pojęcia doskonałości byłyby usta- lone i jednolite przez dwa tysiące lat — gdyby nie były mieszane z innymi, zbliżonymi pojęciami. Po pierwsze, z pojęciem tego, co najlepsze, lepsze od innych rzeczy, wyróżniające się wśród innych. Dla tego pojęcia właściwą nazwą łacińską była nie perfectio, lecz excellentia. Z synonimów wymienionych przez Knap- skiego należą tu też excellens, lectissimus. Excellentia w starożytności chodziła z perfectio w parze; spełniały też nieraz podobne funkcje, bo w starożytności dygnita- rzy tytułowano perfectissime, jak obecnie „ekscelencja”.
Jednakże te dwie wysokie pochwały różnią się zasadni- 13 czo: excellentia jest wyróżnieniem wśród wielu, impliku- je porównanie, a perfectio porównania nie zawiera i, jeśli coś jest uznane za doskonałe, to samo przez się, bez po- równania z innymi. Leibniz, który wiele myślał o do- skonałości i świat miał za najlepszy z możliwych, nie twierdził jednakże, że świat jest doskonały. Mechanizm zmieszania tych dwu pojęć jest wszakże zrozumiały, bo zarówno doskonały, jak najlepszy, są to najwyższe kwa- lifikacje i właśnie przez to bywają utożsamiane, że jedna i druga są pojmowane jako najwyższe. Błąd ten nie prze- szkadza w codziennej mowie, ale przeszkadzał wielo- krotnie w abstrakcyjnych rozważaniach ontologii i teo- logii. Po wtóre, „doskonały” w mowie potocznej bywa ro- zumiany po prostu jako „bardzo dobry”, „mający wiele zalet” lub „wielkie zalety”. Można powiedzieć, że obok filozoficznego i naukowego jest to drugie, kolokwialne pojęcie, obok względnie ścisłego — zupełnie luźne. W niektórych wypadkach, jak w pojęciu „doskonały zega- rek”, który ani się nie spóźnia, ani nie spieszy, kolok- wialne pojęcie zbliża się do ścisłego; ale w innych wy- padkach jest od niego dalekie, jak w „doskonałej potra- wie” czy „doskonałej zabawie”, „doskonałym powie- trzu” czy „doskonale skrojonym garniturze”. Co naj- wyżej można powiedzieć, że jest to doskonałość w przy- bliżeniu. Słownik języka polskiego (II, 29) jako synonimy „doskonałego” podaje: „odznaczający się najwyższą ja- kością”, „wolny od wszelkich błędów, usterek, wad”, „mający wszelkie zalety”; ale podaje także: „najlepszy”, „celujący”, „wzorowy”, „nieporównany”, „świetny”, „wyśmienity”, „wyborny”, „znakomity”. Wszystkie wyrazy oznaczają najwyższe zalety, ale — doskonałość stricto sensu jest najwyższą zaletą szczególnego rodzaju. Utożsamianie wyrazu „doskonały” z wyrazami „naj-
14 lepszy” i „bardzo dobry” spowodowało, że w mowie naszej „doskonały” ma dwojakie znaczenie: względnie ścisłe oraz potoczne, kolokwialne, w którym nie różni się od „bardzo dobrego”. Temu, że „doskonały” istotnie różni się od innych superlatywnych przymiotników w szczególności od „najlepszy” (pptimus, summus) zdecydowany wyraz dał Cyceron (De optimo genere oratorum, I, 1). Wymienił mianowicie najlepszego spośród poetów, tragicznych epicznych i komicznych, następnie zaś oświadczył, że nie będzie dla każdego rodzaju wymowy szukał najlep- szego mówcy: szuka bowiem mówcy doskonałego. Jest to tylko jeden rodzaj doskonałości (^perfectum enim ąuaero: unus est autem genus perfectitf. To najwyższa kwalifikacja: najlepszy jest najlepszy w swoim rodzaju, a doskonały jest doskonały absolutnie. Doskonałość nigdy nie byja i nie jest pojęciem porów- nawczym ani względnym (a inna rzecz, że każda rzecz ma doskonałość sihi conweniensf Nie jest też pojęciem negatywnym: w jej definicji występują przeczenia, ale podwójne — brak braków, owa carentia defectus. Ani też nie jest pojęciem poddającym się stopniowaniu: autor średniowieczny piszący o doskonałej miłości zaznacza, że charitas perfecta nie znaczy nic innego, jak po prostu „miłość”, a podobnie jest z innymi doskonałościami, «et sic de aliis». Micraelius wymienia wszakże w swym słowniku szczególną perfecta eminens, czyli szczyt do- skonałości właściwy tylko Bogu. Wziął to z Kartezjusza. Ten pisał, że są różne stopnie doskonałości: «Il y a di- wers degres de realite, ćest-a-dire d’entite ou de perfectiona (Responses aux secondes objections, axiome IV). I wy- jaśniał: «La substance que nous entendons d’etre souwe- rainement parfaite ... s’appelle Dieut> (tamże, definition VIII). Przy takiej strukturze pojęciowej są dwa stopnie do-
skonałości: właściwą doskonałość ma jedynie Bóg, wszelka inna jest tylko przybliżoną doskonałością. Wszakże był to szczególny kartezjański sposób myślenia i mówienia. Pojęcie doskonałości było w zasadzie pojęciem trwa- łym, ale jednak w ciągu dziejów dokonała się w nim ważna przemiana. U starożytnych, przede wszystkim u Arystotelesa, była pojęciem w skali ludzkiej, dotyczy- ła umiejętności, wyczynów i wytworów ludzi, lekarza i fletnisty, bez znaczenia teologicznego ani nawet mo- ralnego. To przyszło bardzo późno, dopiero w XVII wieku.
II PARADOKSY DOSKONAŁOŚCI 1 ynikiem koegzystencji w mowie dwu pojęć dosko- nałości, ścisłego i kolokwialnego, są szczególne paradok- sy. O jednym z nich pisał niedawno Andrzej Nowicki. Brzmi on tak: największą doskonałością jest niedosko- nałość. Nowicki znalazł go u siedemnastowiecznego Va- niniego, który miał poprzednika w szesnastowiecznym J.J. Scaligerze, a ci Włosi z kolei odwoływali się do starożytnego filozofa Empedoklesa. Ten Grek i ci Włosi rozumowali, że gdyby świat był doskonały, to nie mógł- by się ulepszać, a tym samym nie miałby „prawdziwej doskonałości”, bo ta polega na postępie. A więc «świat jest doskonały przez swą niedoskonałości) Uperfectus propter imperfectionemb). Prawdziwa doskonałość leży w nieustannym ulepsza- niu, stałym dopełnianiu, wzbogacaniu, pojawianiu się nowych rzeczy, właściwości, wartości. Gdyby świat był tak doskonały, że nie zostawiałby miejsca na rzeczy nowe, to nie miałby największej doskonałości: gdyby więc był doskonały, to nie byłby doskonały. A. Nowicki pisze: „Dla Arystotelesa: „doskonałe” = „wykończo- ne” («nic ująć, nic dodać»). Dla Empedoklesa — jak to przedstawił Vanini — doskonałość polega na niedokoń-
czeniu (perfectio propter imperfectioriem), ponieważ po- 17 siada możliwości rozwijania się i wzbogacania o nowe cechy (perfectio complementif, wiąże się to z barokową estetyką Vaniniego i Marina: doskonałość dzieła sztuki polega na zmuszeniu odbiorcy do aktywności, do uzu- pełniania dzieła wysiłkiem rozumu i wyobraźni». Co prawda paradoks ten trudno odnaleźć we fragmen- tach ocalałych dzieł Empedoklesa; ale tak czy inaczej ma on długą historię, na pewno był głoszony w Odrodzeniu. Paradoks utrzymuje się dzięki dwoistości pojęcia „do- skonałość”. Jest to owa dwoistość ścisłego i luźnego (ko- lokwialnego) rozumienia wyrazu. W ścisłym znaczeniu oznacza stricte to, co posiada wszystkie zalety (perfec- tus = tc/xoc, = skończony = bezbłędny), a w luźnym — to, co posiada duże zalety, większe od innych. Otóż dla Scaligera i Vaniniego wielką zaletą świata jest, że nie ma wszystkich zalet, bo w ten sposób może być ulepszany, udoskonalany, bo jest żywy, nie zatrzy- many w swym rozwoju, w swym udoskonalaniu się. Ma braki, ale za to — perspektywę na doskonałość. Wszak- że — jak na to już stoicy kładli nacisk — to, co się do- skonali, nie jest doskonałe. Co jest w luźnym pojęciu doskonałe, to nie jest nim w ścisłym pojęciu; ale też co jest doskonałe w ścisłym rozumieniu, to nie jest nim w rozumieniu luźnym. Tak można rozwiązać paradoks Empedoklesa-Vaniniego. 2 Warto dodać, że podobny paradoks (nie nazywając go paradoksem) widział myśliciel większej sławy niż Sca- liger i Vanini, mianowicie — Kartezjusz. W IV Medy- tacji pisał: «Nie mogę zaprzeczyć, że większa doskona łość panowałaby jakoś we wszechświecie, gdyby pewne jego części były wolne od błędów, a inne nie, niż gdyby wszystkie były zupełnie podobne». Na co mu odpowie- 3 — Tatarkiewicz — O doskonałości
18 dział Gassendi (Objekcje V): «To brzmi tak samo jak gdybyś powiedział, że niejako większa jest doskonałość rzeczypospolitej, gdy niektórzy obywatele są źli, niż gdy wszyscy są dobrzy. Jak nie należy pragnąć tego, by niektórzy obywatele byli źli w tym celu, ażeby dobrych uwydatnić, tak też wydaj e się, że nie powinno się dopro- wadzić do tego, aby niektóre części wszechświata były narażone na błędy po to, by jaśniały bardziej te, które miałyby być wolne [od błędu]» {Medytacje o pierwszej filozofii, t. I, BKF, 1958, str. 82 i 369 n.). Inny paradoks był formułowany już przez św. Augu- styna {Sermo CLXX, 8, PL. 5 c. 931): «doskonałość jest wiedzą człowieka o swej niedoskonałości» (ylpsa est perfectio hominis inoenisse se non esse perfectum »). 3 W różnych wersjach i odmianach paradoks ten po- wracał wielokrotnie u późniejszych myślicieli. W XVII w. Fenelon pisał: «Jest dowodem doskonałości nie pre- tendować do tego, by być doskonałym*. A inny fran- cuski pisarz czynny w XVIII w., La Motte le Vayer: ((Najdonioślejszym składnikiem naszej doskonałości jest wyraźne zauważanie naszych niedoskonałości* («La meilleure partie de notre perfection consiste a bien re- marquer nos imperfections*}. Paradoks ten można rozwiązać w ten sposób: że świa- domość naszej niedoskonałości (stricto sensu} jest pewną doskonałością (w luźnym, potocznym znaczeniu). Albo też można wyrazić tak: świadomość absolutnej niedo- skonałości rzeczy jest względną doskonałością. Albo: można tylko mniej lub więcej zbliżyć się do ideału do- skonałości, ale nie można go osiągnąć; nie osiąga go ani człowiek, ani przyroda. Doskonałość bywa rozumiana jako ideał, kres wyo-
19 brażeń i dążeń, pojęcie graniczne, konstrukcja idealna, a nieosiągalna; ale na przemian też jako realne zbliżenie do idealnego kresu. Idealna doskonałość jest pojęciem bilansowym, jeśli wolno je tak nazwać: znaczy to, że oznacza nie jakąś poszczególną zaletę, choćby w maksy- malnym natężeniu, lecz zespół zalet, mnogość ich, har- monię między nimi, dodatni bilans żyda. Nasze bardzo ogólne ideały: mędrca i geniusza, pełni i harmonii życia zbiegają się w ideale doskonałości. Jest on pozytywnym scaleniem życia na podstawie obiek- tywnych wartości. Ludziom zaś marzy się drugi jeszcze analogiczny ideał, również pozytywnie scalający żyde, wszakże na podstawie subiektywnej: to ideał szczę- ścia. Doskonałym byłby ten, kto posiadałby pełnię dóbr, a szczęśliwym ten, kto byłby w pełni z żyda zado- wolony. Są to ideały, którymi mierzy się rzeczywiste ży- cie. Wszakże zawsze pozostaje rozbieżność między idea- łami a życiem. Wedle francuskiego powiedzenia (pocho- dzącego bodaj od Guizota): «Człowiek cierpi a wierzy w szczęście, upada a wierzy w doskonałość». 4 Paradoksem doskonałośd jest jeszcze to: Jest to po- jęde, jeśli tak rzec można, wielkie, oznaczane jako kwa- lifikacja wysoka, podniosła. Parmenides miał kosmos za doskonały, Kartezjusz widział w doskonałości główne określenie Boga, podręczniki etyki ludzi wielkich czy świętych określają jako doskonałych, historycy sztuki, jeśli mówią o doskonałych dziełach to tylko o arcydzie- łach. A jednocześnie współczesny autor (Foss, op. cit., 10) pisze: «Im bardziej ograniczony jest cel przedmiotu, tym prędzej można oczekiwać, że osiągnięta będzie do- skonałość. Przeto doskonałość jest czymś, z czym spoty- kamy się w sprawach prostych, w codziennym życiu». Ludziom wyspecjalizowanym, pracującym na ograniczo-
20 nym polu łatwiej jest o doskonałość; osiągają ją najprę- dzej przez zręczność skupioną na małym polu. Ten sam autor powiada nawet, że właściwie tylko «pod-ludzka instynktowna konieczność, dzięki swej dokładności i niezawodności jest doskonała». Istotnie, klucze od windy czy sztućce są w swoim rodzaju doskonałe. Paradoks polega tu na tym, że pojęcie doskonałości sprzęgło się w naszym języku i naszej świadomości z tym, co najlepsze i najwyższe. A także na tym, że filozofowie interesują się doskonałością nie kluczy od windy i wi- delca, lecz świata, Boga, wielkich ludzi i wielkich dzieł. „Doskonałość” jest terminem używanym w wielu dziedzinach: w wielu naukach, nie mówiąc już o życiu potocznym. O doskonałości mowa jest w matematyce: także w fizyce i chemii. Niekiedy w przyrodniczych nau- kach opisowych: o doskonałym okazie kryształu, konia arabskiego czy tulipana. W dziedzinie społecznej raczej działacze niż uczeni piszą o stanie doskonałym wyobra- żając sobie, że zdołają zorganizować świat w sposób do- skonały ; dlatego doskonałość nie jest zazwyczaj terminem nauk społecznych. Technika więcej wysila się na wyko- nywanie doskonałych maszyn, aparatów czy lekarstw, doskonałych środków lokomocji czy odżywiania ludzi niż na dyskusje o doskonałości. Natomiast wielką dziedziną tych dyskusji jest filozofia; i to w różnych swych dzia- łach. Poniżej będzie omówione pojęcie i teoria „doskona- łości” w etyce, w estetyce, w ontologii, w teologii. W teorii poznania termin ten na ogół nie jest używany. A to dlatego, że skutecznie zastępują go inne terminy, przede wszystkim: „prawdą” i „poznanie”. Jeśli prawda nie jest doskonała, to nie jest prawdą, lecz co najwyżej prawdopodobieństwem. Jeśli poznanie nie jest doskona- łe, to jest przypuszczeniem, mniemaniem, a nie pozna- niem. A tylko w luźnym znaczeniu poznania podręczniki traktują też o niezupełnej indukcji czy o hipotezach
21 naukowych: są to raczej środki ułatwiające czy uzupeł- niające poznanie. W starożytności jest wielka linia fana- tyków doskonałego poznania od Parmenidesa do Plato- na; poza poznaniem doskonałym, czysto racjonalnym, reszta była dla nich mniemaniem, jeśli nie błędem. W czasach nowych sławnym poszukiwaczem prawdy do- skonałej był Kartezjusz. A także Spinoza w swej meto- dzie geometrycznej. W sumie były dwie dziedziny doskonałego poznania: oczywistości racjonalistów i fakty empirystów. Połączył je Hume: albo twierdzenia dotyczące wielkości i liczby, albo fakty; wszystko inne to tylko «fikcje i złudzenia». Filozofia naszego stulecia, od Krytyki czystego doświad- czenia po Principia mathematica i Tractatus logico-phi- losophicus, jeszcze bardziej usiłowała ograniczyć poz- nanie do poznania doskonałego. Główny paradoks doskonałości — że niedoskonałość jest doskonała — zdaje się mieć zastosowanie jedynie w sprawach ludzkich. Tymczasem, mutatis mutandis po- jawia się również w dziedzinie materialnej, technicz- nej i to nie w rozważaniach sprzed wieków, lecz w dzi- siejszych, najnowszych. Mianowicie: doświadczenie techników uczy, że w pewnych wypadkach niedosko- nałość budowy materii przyczynia się do doskonałości techniki. Nieregularność kryształów przewodnikowych (a więc: pewna ich niedoskonałość) jest warunkiem uzyskania szczególnie doniosłych (w pewnym sensie, doskonałych) urządzeń technicznych. Technika pół- przewodników wręcz polega na wprowadzeniu do krysz- tałów półprzewodnikowych pewnych zanieczyszczeń, a więc — niedoskonałości. Rozwiązanie tego paradoksu leży w rozróżnieniu dwu pojęć doskonałości: w sen- sie regularności i w sensie użyteczności. Niedo- skonałość jest doskonała w tym sensie w technice, że nieregularność jest użyteczna.
III LICZBY DOSKONAŁE iczby „doskonałe” były. wyróżniane już w staro- żytności. Pisze o nich między innymi Witruwiusz De arch. III 1. Nazywały się iśkeioi. Nie było wszakże zgo- dy między Grekami, jakie to liczby i dlaczego są dosko- nałe. Rozpowszechniony był pogląd, że doskonała jest liczba 10; podzielał go Platon. Sami matematycy wy- suwali liczbę 6; byli między nimi matematycy — filo- zofowie, mianowicie pitagorejczycy. Liczba 10 miała być doskonała ze względu na znacze- nie, jakie ma w przyrodzie: «jako doskonałą przyjęto ją dlatego, że jest dziesięć palców u obu rąk». Natomiast liczbie 6 przypisywano doskonałość dla jej właściwości matematycznych: że jest w szczególny sposób podzielna: «szósta część tej liczby stanowi jedność, jedna trzecia — to dwa; połowa — to trzy, dwie trzecie (diuoipov) sta- nowi cztery, pięć szóstych (zwanych po grecku nemó.- uoipov) stanowi pięć; sześć to doskonała całość». Za liczbą tą przemawiały również formy przyrody: «Sta- rożytni także dlatego uważali 6 za liczbę doskonałą, że stopa ludzka odpowiada szóstej części wysokości czło- wieka i, co za tym idzie, liczba 6 wyznacza wysokość
ciała ludzkiego#. Do doskonałości pretendowała więc 23 zarówno liczba 6 jak 10; a obie pretendowały zarówno dla względów czysto matematycznych, jak i dla ich za- stosowania w przyrodzie. Przekonanie o doskonałości pewnych liczb przetrwało starożytność, ale — przypisywano ją także innym jeszcze liczbom. Dla liczby 3 doskonałość weszła nawet w przy- słowie : omne trinum perfectum. Miała też zwolenników liczba 7; należał do nich w VI w. papież Grzegorz I, zwany Wielkim. Argumentował podobnie do greckich matematyków wyróżniających 6 jako liczbę doskonałą: «Septenarius numerus apud sapientes huius saeculi quadam habetur sua ratione perfectus, quod ex primo pari et primo impari consummatur” (Moralia, XXV, 15. PL 75 c. 757); Grzegorz uważał 4 za pierwszą liczbę parzystą. Przytaczał też metafizyczne zalety tej liczby: «Septenario quippe numero perfectio aeternitatis in- nuitur», czyli dla jakichś względów łączył liczbę tę z wiecznością. Przeważali jednakże w średniowieczu uczniowie Greków, przekonani o doskonałości szóstki. Augustyn i Alkuin pisali, że dlatego Bóg stworzył świat w sześciu dniach, że to jest liczba doskonała. Matematycy greccy uznali za doskonałą tę liczbę, która jest równa sumie swych dzielników (mniejszych od siebie), a taką liczbą nie jest ani 3, ani 7, ani 10, lecz 6, albowiem 14-2+3 = 6. Natomiast liczb posiadają- cych tę własność jest więcej, np. 28, która = 1+2+4+ +7+14. I wszystkie takie liczby przyjęto nazywać do- skonałymi. Euklides podał wzór tych liczb „doskona- łych” (parzystych) Nn = (2n—l)x2n-1 gdzie n oraz 2n — 1 są liczbą pierwszą. Nikomach z Ge- razy wymienił 4 pierwsze liczby doskonałe: 6, 28, 496, 8128. W rękopisie z r. 1456 podana jest liczba 33550336
24 jako piąta z kolei. Stopniowo matematycy odnajdywali dalsze liczby doskonałe (bardzo zresztą rzadkie)*. Polski uczony Jan Brożek w 1652 r. zauważył, że między 104 a 107 nie ma żadnej liczby doskonałej. W wydanej w r. 1950 Teorii liczb Wacław Sierpiński pisał, że znamy tylko 12 liczb doskonałych i największa ze znanych ma 77 cyfr; natomiast w II części tej samej książki, ogłoszonej w 1959 podał już, że znamy 18 takich liczb. Największa z tych liczb jest liczbą olbrzymią o 1937 cyfrach; zo- stała przeliczona za pomocą komputera w Szwecji w r. 1958. Pomimo przeszło 2000 lat badań nie wiadomo dotąd, czy istnieje nieskończenie wiele liczb doskona- łych. I nie wiemy także czy są między nimi nieparzyste. Nazwę swą te szczególne liczby otrzymały nie dla swej rzadkości, z której początkowo może nie zdawano sobie sprawy, lecz dla analogii z budową człowieka, uchodzą- cego za najdoskonalszy twór przyrody, przede wszystkim zaś dla własnej szczególnej prawidłowości tych liczb. To znaczy, że zostały nazwane tak z tej samej racji, co do- skonałe przedmioty natury czy o doskonałych propor- cjach stworzone przez człowieka budowle czy posągi; liczby zostały nazwane doskonałymi dla zaznaczenia szczególnej ich regularności. Dziś jest to już tylko nazwa historyczna, używana ze względu na tradycję, dlatego że była używana w przeszłości. Jest imieniem własnym dla pewnej grupy liczb, bez roszczenia, by wedle mej definiować doskonałość. Ale niegdyś greccy matematycy dali liczbom nazwę „doskonałych” w tym samym zna- czeniu, w jakim nazwy tej używali filozofowie i artyści. Jamblich (In Nicomachi arithmeticam, wjd. w Lipsku 1894 r.) podaje, że pitagorejczycy liczbę 6 nazywali * L F. Dickson, Histoty of the Theory of Numbers, vol. I, New York 1952, s. HI n.; por. E. Vielrose, O wielkich liczbach, War- szawa 1960.
25 „małżeństwem”, „zdrowiem” i „pięknem” a to dla harmonijności i zgodności tej liczby. Liczby doskonałe wcześnie zaczęły być traktowane jako miara innych liczb: te, w których suma dzielników jest większa od samej liczby (jak 12), bywają (już od Teona ze Smyrny, ok. r. 130) nazywane nadmiernymi (redundantid), lub wręcz „więcej niż doskonałymi” (j>lusquam perfectt), a te, których suma dzielników jest mniejsza, jak w 8, nazy- wane deficientes, niedostateczne. Dziś znamy już 24 liczby doskonałe: największa z nich (znaleziona w 1971 r.) ma 12004 cyfr. 4 — Tatarkiewicz — O doskonałości
IV DOSKONAŁOŚĆ W FIZYCE I CHEMII óżne pojęcia fizyki i che- mii zawierają w swych nazwach słowo „doskonały”, i to w ścisłym jego sensie: w zupełnie zaś innym, niż słowo to używane jest w ma- tematyce. Galem doskonale sztywnym fizyk nazywa takie, które „nie odkształca się pod wpływem przyłożonych do nie- go sił”. Posługuje się on tym pojęciem, ale ze świado- mością, że jest to ciało fikcyjne, w przyrodzie takiego nie ma. Pojęcie to jest konstrukcją idealną, fikcją. Gałem doskonale plastycznym jest takie ciało, które odkształca się w sposób nieograniczony przy stałym obciążeniu, odpowiadającym granicy plastyczności: jest to model fizyki, a nie ciało obserwowane w przyrodzie. Gałem doskonale czarnym byłoby takie, które by cał- kowicie pochłaniało padające na nie promieniowanie, czyli ciało mające współczynnik pochłaniania równy jedności. Kryształ jest doskonały, gdy jego ściany fizycznie równoważne są jednakowo rozwinięte; ma strukturę doskonałą, gdy odpowiada wymaganiom symetrii prze- strzennej, jest pozbawiony defektu budowy, dyslokacji, wakansów i innych wad.
Cieczą doskonałą fizyk nazywa taką, która jest nie- 27 ściśliwa, nielepka: jest to również płyn idealny, jakiego nie ma w przyrodzie. Gazem doskonałym nazywa taki, którego cząstecz- ki nie oddziałują na siebie wzajemnie oraz nie mają własnej objętości. Gaz taki jest fikcyjny, podobnie jak ciało doskonale stałe, doskonale sztywne, doskonale plastyczne, doskonale czarne. Mają nazwę doskonałych w ścisłym (nie przenośnym) znaczeniu tego wyrazu. Są to wszystko pojęcia potrzebne w fizyce, ale potrzebne jako graniczne, idealne, fikcyjne, oznaczające kres, do którego przyroda co najwyżej może się zbliżać. Fizyka posługuje się więc pojęciem doskonałości jako pojęciem idealnym, jako ideałem, do którego rzeczywi- stość może się co najwyżej zbliżać. W luźniejszym sensie nazywa się tak rzeczy realne, jeśli mniej lub więęej zbli- żają się do doskonałości, choć stricto sensu nie są dosko- nałe. Taki sposób używania wyrazu występuje niejed- nokrotnie również w mowie potocznej. Miłośnik para- doksu powie: „doskonałość” ma dwa znaczenia, w jed- nym doskonałości naprawdę nie ma, a w drugim nie jest doskonałością. Jaki jest stosunek tych ciał doskonałych do rzeczy- wistych, np. gazu doskonałego do rzeczywistego? Od- powiedź jest taka: równanie stanu gazu doskonałego jest pierwszym przybliżeniem kwantowego równania stanu wynikającego z fizyki statystycznej. Inaczej mówiąc, równanie stanu gazu rzeczywistego w granicy klasycznej przyjmuje postać równania stanu gazu doskonałego. Jeszcze inaczej: równanie stanu gazu doskonałego opi- suje idealny gaz (złożony z punktowych, tj. bezwymia- rowych cząstek nie oddziałujących jedna na drugą). Równanie gazu doskonałego ma swój historyczny początek w pracach Boyle’a-Mariotte’a i Gay-Lussaca, którzy badając własności gazów rzeczywistych znaleźli
28 formuły stosujące się nie do nich, lecz do gazu idealnego, doskonałego. Doskonałość nie ma stopni: tak pisze jej amerykański monografista (Foss, op. cit., s. 11): <<perfection is always perfect perfectiont). I tak jest rzeczywiście — póki mowa o doskonałości idealnej. Ale nie, gdy mówimy o dosko- nałości rzeczy realnych: tak jest z gazami, mniej lub więcej zbliżonymi do idealnych, tak też będzie z dosko- nałymi moralnie postępkami lub doskonałymi dziełami sztuki.
DOSKONAŁOŚĆ MORALNA wiek jest doskonały, lecz czy powinien nim być, czyli czy dobrze jest, gdy jest doskonały i czy przeto powinien o swą doskonałość zabiegać. To samo dotyczy doskona- łości innych ludzi, o ile się ma na nią wpływ. Zagadnie- niem etycznym jest także: jeśli człowiek powinien starać się o doskonałość, to w jaki sposób może ją osiągnąć. Dla wielu myślicieli to zagadnienie doskonałości ludz- kiej, doskonałości moralnej było i jest kardynalnym za- gadnieniem doskonałości. Tak ją przed wiekami rozu- miał Kasjodor: doskonałość jest rzeczą woli i działania (^Perfectum dicitur illud quod de voluntate simul et ac- tione laudaturPj. Europejskie dzieje etycznego zagadnienia doskonało- ści słusznie jest rozpoczynać od Platona; wprawdzie nazwą „doskonałość” rzadko się posługiwał, ale idea dobra, podstawowe pojęcie jego filozofii, zaledwie różniła się od idei doskonałości, i przekonaniem jego było, że zbliżenie się do niej czyni ludzi doskonałymi. Niewiele później stoicy ęxpressis uerbis wprowadzili do etyki pojęcie doskonałości. Określali je jako harmo-
30 nię: harmonię człowieka z przyrodą, z samym sobą, z rozumem. Kto ją osiągnie, tego życie będzie doskona- łe; posiądzie bowiem wszystko to, co jest naprawdę cenne i naprawdę potrzebne. A tę harmonię — dosko- nałość mieli za osiągalną, za każdemu dostępną. Platon i stoicy uczynili doskonałość hasłem filozoficz- nym; a wkrótce potem w chrześcijaństwie przemieniła się w hasło religijne. Wtedy zaś z hasła poszczególnych uczonych, szkół stała się hasłem powszechnym Europy, a zarazem nie przestała być ideą filozofii: stała się właśnie jedną z podstawowych idei filozofii chrześcijańskiej. 2 Chrześcijańska nauka o doskonałości opiera się na Ewangelii. Podstawowy tekst jest u Mateusza 5.48: «Bądźcie tedy doskonali jako i Ojciec niebieski doskonały jest*. Słowa te w brzmieniu bez mała identycznym są też w Ewangelii św. Łukasza, tyle tylko, że tu zamiast „doskonali” jest „miłosierni”. Nie ulega wątpliwości, że dla Mateusza miłosierdzie wchodziło w skład dosko- nałości*. Wczesne pisma chrześcijańskie, przede wszystkim Pawła, pełne są wezwań do doskonałości. Wiele z tych wezwań zebrane jest w niewielkiej rozprawie św. Augu- styna De perfectione iustitiae hominis (PL 44 c. 293 n.): jest to jakby „summa de perfectione”. Wezwania za- czynają się jeszcze od Starego Testamentu: «Będziesz * Wyrażona została ostatnio wątpliwość (M. Foss, op. cit.), czy całe zagadnienie doskonałości nie wytworzyło się w etyce chrześci- jańskiej przypadkiem przez omyłkę. Mianowicie — mówi Foss — właściwe słowa Chrystusa byłyby takie jak u Łukasza, czyli «bądźcie miłosierni* (Łk. 6.36), błędnie u Mateusza podane jako „bądźcie doskonali”: wydaje się to Fossowi bardziej zgodne z nauką chrze- ścijańską. Wszakże stale powtarzane przez Pawła „bez skazy” i „bez zmazy” bliższe są doskonałości niż samemu miłosierdziu.
doskonały w obliczu Pana Boga twojego» (Powt. Pr. 31 XVIII 13) i „Błogosławieni bez skazy” (Psalm CXVIII 1). Potem wielokrotnie u Pawła: „Bracia, cieszcie się i bądźcie doskonałymi” (II Kor. XIII 11). Bądź (do- skonały w Chrystusie* (Kol. I 28). «Czyńcie wszystko bez szemrania i wahań, abyście byli bez zarzutu, szcze- rymi synami bożymi, bez skazy, wśród złego i prze- wrotnego świata* (Filip. II 14, 15). «Abyście stali się świętymi niepokalanymi w miłości przed jego obliczem* (Ef. I 3.4). «Abyście okazali się jako święci, nieskalani i wolni od wszelkiego zarzutu* (Kol. I 21). Aby Kościół był «pełen chwały, nieskalany i bez zmazy* (Ef. V 27). «Ocknijcie się sprawiedliwi a nie grzeszcie* (I Kor. XV 34). «Bądźcie świętymi, bom i ja jest święty* (1 Petr. I 13 - 16, według Kapł. 11, 44). Doskonałość jest w tych wypowiedziach tylko jed- nym z wielu wyrażeń dla tej samej rzeczy; jej synoni- mami są: „bez skazy”, „bez zmazy”, „bez zarzutu”, „święci”, „sprawiedliwi”, „nieskalani”, „dobrzy”. Wszystko znaczy tyleż co „doskonałość”, i to w ścisłym jej rozumieniu: to, czemu nic nie brak. Augustyn tłumaczy, że doskonałym i bez zmazy słusz- nie jest nazywany nie tylko ten, który już jest doskonały, lecz który bez zastrzeżeń do doskonałości dąży: «Sine macula nem absurde etiam ille dicitur, non qui iam per- fectus est sed qui ad ipsam perfectionem irreprehensibiliter currit» (De perf., IX). Jest to więc szersze pojęcie dosko- nałości, obejmujące nie tylko doskonałość zupełną, właściwą, lecz i ten stan, który się do doskonałości zbliża. To moralne pojęcie doskonałości nie jest więc dalekie od tego, które jest używane w naukach ścisłych. A także: pierwsza starożytno-chrześcijańska doskonałość nie była zbyt odległa od nowożytnego doskonalenia się. Wszę- dzie pojęcie doskonałości było rozumiane jako pojęcie idealne, ale obejmowało też zjawiska realne bliskie po-
32 jęciu idealnemu: doskonałości w przybliżeniu. Św. Ambroży pisał wręcz o stopniach doskonałości (gradus piae perfectionis. PL. w II t. jego dzieł, s. 1234, 12, 41). Jednakże Pismo Św. razem z ideą doskonałości prze- kazało wątpliwość, czy jest ona dla człowieka osiągalna. Głównymi tekstami są tu: 1 J. 1.8: «Jeślibyśmy powie- dzieli, że nie mamy grzechu, sami siebie zwodzimy*. A także Mt. 19.17: «On mu rzekł: czemu mię pytasz o dobro? Jeden tylko Bóg jest dobry*. Dość że dosko- nałość weszła do chrześcijańskiej religii i filozofii ze znakiem zapytania: jest celem najwyższym, ale czy osiągalnym? Perfectio vera in coelestibus, tylko w niebie, jak pisał św. Hieronim. Rychło, bo już w V w. w łonie Kościoła powstały dwa różne na nią poglądy: jeden, że może być przez człowieka osiągnięta na ziemi własnymi jego siłami, i drugi, że może się to stać jedynie za szcze- gólną łaską bożą. To drugie przekonanie wzięło górę. Można podać dokładną datę: sam początek V wieku. Przyczynił się do tego najwięcej św. Augustyn, nie uwa- żający zupełną doczesną doskonałość człowieka za możliwą. Miał przeciwnika, Pelagiusza, ale ten został potępiony w 417 r. I pogląd Augustyna został miaro- dajny. Kościół nie potępił natomiast pism Pseudo-Areopa- gity (tak bywają obecnie nazywane pisma anonimowe z V w., podające się za dzieło pierwszego biskupa Aten): głosiły one naturalną możliwość wzniesienia się czło- wieka do doskonałości, do oglądania Boga, więc myśl inną niż augustyńska. Przez wieki wierni mogli się po- woływać na nie tak samo, jak na poglądy Augustyna. Dwa poglądy zmagały się tedy w Kościele. Co dla chrześcijan stanowiło istotę doskonałości? Jak dla filozofów starożytności była nią harmonia, tak dla Ewangelii i teologów chrześcijańskich — miłość. Św.
Paweł pisał: «A ponad wszystko miejcie miłość, która 33 jest węzłem doskonałości* (w liście do Kolosan, 3.14). Także w liście do Rzymian twierdził, że «wszystkie inne przykazania zawiera się w tym słowie* i że «pełnią Za- konu jest miłość* (Rzym. 11. 9- 10). Ta miłość dosko- nała jest przede wszystkim miłością Boga, ale — nie można miłować Boga nie miłując bliźnich (1 J. 3.16). Typowym przekonaniem wieków średnich było, jak się zdaje, takie: pełna doskonałość tu na ziemi natural- nymi środkami nie jest osiągalna (zgodnie z Augusty- nem). Begardzi, którzy doskonałości tej bronili, zostali potępieni przez Sobór Wieneński, a potem potępienie ich ponowił jeszcze Sobór Trydencki. Jak pisał św. Grzegorz (Moralia 1. XXV, 15 PL c.) doskonałość urzeczywistni się dopiero po dopełnieniu się dziejów: Wtenczas dopiero świat będzie piękny i doskonały (ctunc pulchrerit unwersitas et perfecta»). Natomiast — każdy może i powinien możliwie naj- więcej zbliżać się do doskonałości na miarę ludzką, do świętości. Do tego celu zmierzały zastępy średniowiecz- nych duchownych i mnichów. A rozprawy z teologii moralnej i ascetyki nie szczędziły wskazówek, jak ku temu celowi zmierzać. Były to przeważnie wskazówki proste. Hugon od św. Wiktora uzależniał tę względną, ludzką doskonałość od «mocy, mądrości i woli* (De Sacramentis I 2 c. 6 PL c. 208). Św. Tomasz wyjaśniał, że doskonałość «m ąuodam ordine consistitu i wymaga «uporządkowania i pokierowania* własnościami czło- wieka (STh. Il-a Ilae. qu. 183 a. 2). Średniowieczna koncepcja doskonałości i doskonale- nia się, zwłaszcza w swej późniejszej, dojrzałej postaci, także nowoczesnemu człowiekowi może być naturalna i bliska. Po pierwsze dlatego, że implikuje myśl, iż do- skonałość jest wynikiem rozwoju. Jak pisał Piotr Lom- bard (Libri Sent. III Dist. 39), nic nie rodzi się doskona- 5 — Tatarkiewicz — O doskonałości
34 łe, lecz rodzi się, aby było doskonałe, i staje się nim stopniowo (pNum quid mox ut nascitur etiam prorsus perfectum est. Immo, ut perficiatur, nascitur; cum fuerit nata, nutritur; cum fuerit nutrita, roboratur; cum fuerit roborata, perficiturf. Po wtóre, doskonałość ma źródła nie tylko osobiste (personalia'), ale też społeczne (se- cundum statum). O tym pisał w szczególności Idzi Rzy- mianin (Aegidius Romanus, De eccelesiastica potestate, ed. R. Scholz, 1929, s. 6-7): doskonałość osobista po- lega na pogodzie ducha i wytworności umysłu («per- fectio personalis consistit in serenitate et munditia cons- cientiaef, a doskonałość społeczna na praworządności i pełni władzy (<‘perfectio status... consistit in iurisdictione et in plenitudine potentiaep. Ponieważ zaś jednostka kształtuje się w społeczeństwie, więc ta druga dosko- nałość obejmuje pierwszą, tego wymaga porządek świata («Hoc ergo reąuirit ordo universi»). I doskonałość społecz- na człowieka obowiązuje (rhabet ceritatem necessariam f, podczas gdy osobista tylko mu przystoi (ahabent veri- tatem secundum decentiam<>). Tezy o doskonałości utrzymały się w łonie Kościoła po nasze czasy, można je znaleźć również we współ- czesnych nam podręcznikach ascetyki i teologii moralnej. Podręczniki te mówią: pierwszym, warunkiem dosko- nałości jest jej pragnienie. Ono samo jest realną siłą udoskonalającą człowieka. Potrzebna do doskonałości jest też łaska, ale — Bóg daje ją tym, którzy doskonałości pragną i dążą do niej. Warunkiem doskonałości jest też stałość dążenia i wysiłku. «Kto zatrzymuje się, ten cofa się», powiada Augustyn: <tNoli in via remanera» (Senno 169). A wysiłek jest potrzebny nie tylko w rzeczach wielkich, ale także w najdrobniejszych. Ewangelia Łu- kasza powiada (16.10): «Kto wierny jest w najmniejszej rzeczy, i w większej wierny będzie, a kto w małym jest nieprawy, i w większym nieprawy będzie». Pomocą zaś
35 w zbliżeniu się do doskonałości jest uświadomienie do- skonałości Boga, a niedoskonałości własnej. uNouerim te, Domine, ut amem te, nowerimme ut despiciam me». Pamięć o pierwotnym, właściwym znaczeniu „dosko- nałości” była jeszcze żywa w epoce romantyzmu, a Zyg- munt Krasiński sformułował istotę chrześcijańskiej nauki o doskonałości: «W tym rozum i logika boża, że nas nie od razu doskonałymi i dopełnionymi stworzył, czyli skończonymi istotami, ale owszem, nieskończo- nymi nas stworzył — bo od samego początku poczyna- jącymi z możnością postępowego rozwijania się — przy tym wolnymi — więc tym samym zmuszonymi zasłu- giwać się, to jest, siebie samych dotwarzać, by rość ku Niemu». Tekst ten pochodzi z lat 1841-45, jest na pierwszej stronicy traktatu O stanowisku Polski z Bo- żych i ludzkich względów, zw. inaczej Traktatem o Trójcy (Pisma, 1912, t. VII, s. 27). Jest to to samo rozumie- nie doskonałości moralnej, które istniało od wczesnego chrześcijaństwa. 3 Potem wytworzyło się inne rozumienie doskonałości: najogólniej mówiąc, typowe dla Oświecenia. Można wy- różnić następujące etapy przejściowe: Wiek XIV był okresem szczególnego zainteresowania doskonałością, ale nie tyle doskonałością ludzką, moral- ną, ile w XIV w. (szczególnie u skotystów) doskonałością ontologiczną, a w XV w. — (szczególnie we włoskim renesansie) — artystyczną. Na pierwszą połowę XVI wieku przypada kalwińskie całkowite uzależnienie doskonałości człowieka od łaski Boga. Druga połowa wieku była czasem przeciwreforma.cji i Soboru Trydenckiego, powrotu koncepcji katolickiej;
36 a zarazem heroicznych wysiłków wybitnych jednostek ku uzyskaniu doskonałości na drodze kontemplacji i umartwiania. Wtedy żył Ignacy Loyola i były początki zakonu jezuitów; żyli Teresa z Avili (1515 - 82) i Jan od Krzyża (1542 - 91) i były początki zakonu karmeli- tów bosych. Był to szczytowy punkt w dziejach chrześci- jańskiej idei doskonałości. A zarazem punkt końcowy: niebawem zaczęły się próby reformowania tej idei, a po- tem powstała nowa koncepcja doskonałości — w duchu Oświecenia. Pierwsza połowa XVII wieku: usiłowania katolickiej reformy idei doskonałości, czasy Cornelisa Jansena (1585 - 1638) i jansenizmu (po ukazaniu się Augustinu- sa, 1642), wzmożenie przekonania o predestynacji i nie- możności doskonałości bez łaski: doktryna potępiona, ale we Francji silna. Druga połowa XVII wieku: dalsze rozwinięcie nauki o predestynacji, doktryna „kwietyzmu”. Drogą do do- skonałości mogło być bierne oczekiwanie łaski, a nie aktywne działanie. Teoria ta zapoczątkowana w Hisz- panii przez Miguela de Molino (1627 - 96 czy 7), roz- powszechniła się we Francji, gdzie pociągnęła na pewien czas Fenelona (ok. 1697) i miała słynną propagatorkę w osobie pani Guyon: Tezą było, że zjednoczenie z Bo- giem i stały pokój ducha jest osiągalny, a to dzięki bier- nemu uszczęśliwiającemu stanowi kontemplacji, bez potrzeby aktywnej działalności moralnej i religijnej. Jest zjawiskiem zaskakującym, że skrajna teoria Augustyna nie tylko została przyjęta w V w., ale wzmogła się jeszcze po kilkunastu wiekach. Wszakże teoria Augustyna nie implikowała kwietyzmu. Jeszcze w innej sprawie zmagały się poglądy w pierw- szych stuleciach nowożytnych. Nie tylko osiągnięcie doskonałości, ale samo dążenie do niej wymaga prze- zwyciężenia natury ludzkiej. Tak myśleli niektórzy znani
ludzie tych stuleci. Wymaga to największego wysiłku. 37 Tak chcieli jedni; natomiast inni sądzili, że wysiłek jest nieskuteczny, zbędny, doskonałości niepodobna zdobyć, można jej tylko oczekiwać, jako łaski bożej. Przez umart- wienie, jak twierdzili jedni, i przez kontemplację, jak sądzili inni. Od wieku XVIII religijne koncepcje doskonałości, zarówno kościelne jak innowiercze, zeszły na daleki plan. Z przekonania ogółu stały się przekonaniem wierzących. Idea doskonałości utrzymała się, ale całkowicie zmieniła charakter: nie przestała być wiarą, ale stała się świecka. Była podstawową wiarą Oświecenia. Tę świecką, osiem- nastowieczną doskonałość można ogólnie i ogólnikowo ująć w tezie: doskonała jest przyroda. Doskonały jest też człowiek żyjący zgodnie z jej prawem. Rozwijając tę nową wiarę, po pierwsze, głoszono, że najdoskonalszy jest człowiek pierwotny, bo najbliższy przyrody. Więc doskonałość jest już poza dzisiejszym człowiekiem, nie przed nim; cywilizacja raczej oddala od niej niż zbliża do niej. Druga koncepcja była prze- ciwna: cywilizacja udoskonala człowieka zbliżając go do rozumu, a przez to do przyrody. Drogą do doskonałości jest poddanie życia rozumowi, który pokieruje nim jak należy, licząc się z prawami natury. Retrospektywna koncepcja doskonałości miała po- przedników w starożytności: zarówno Hezjod, jak Owi- diusz opisywali „wiek złoty”, który był na początku czasów, a po którym szły wieki srebrny, miedziany, że- lazny: coraz gorsze. Co spowodowało odnowienie tej koncepcji po dwu tysiącleciach? Przyczyną była przeło- mowa, skomplikowana sytuacja umysłowa XVIII wieku, a okazją czy bodźcem było zetknięcie się Europejczyków z pierwotnymi ludami Ameryki. Rzecz jest zazwyczaj łączona z Russem, który wszakże był tylko jednym z wielu myślących i piszących podobnie. W samej Frań-
38 cji „Listy budujące i ciekawe z dalekich misji”, zachwala- jące doskonałość życia pierwotnych ludzi, wychodziły przez pół wieku z górą (1720 - 1776). Koło połowy stulecia żywe były obie tendencje: do- patrująca się doskonałości w przeszłości i dopatrująca się jej w przyszłości, to znaczy tęskniąca za naturą i wie- rząca w cywilizację. Obie były objawami reakcji, nie przeciw idei doskonałości, lecz przeciw transcendent- nemu jej rozumieniu: jak dotąd miarą doskonałości była idea Boga, tak teraz bądź idea natury, bądź cywilizacji. Ta druga ostatecznie wzięła górę i przeszła do XIX wie- ku jako dziedzictwo Oświecenia. Teraz rozwinęły się te cechy doskonałości, które niegdyś w średniowieczu były dopiero w zalążku: jej charakter ewolucyjny i społeczny. Odpadła myśl, że doskonałość jest transcendentna; liczono się tylko z do- czesną. Odpadła też myśl, że jest ona rzeczą łaski; sam człowiek musi się o nią postarać, a jeśli nie może doko- nać tego pojedynczy człowiek, to może ludzkość. Jak w średniowieczu miarą doskonałości był Bóg, to teraz stał się nią sam człowiek: miara stała się mniejsza, do- stępniejsza. Tę doczesną, ludzką doskonałość — zgod- nie z założeniami XIX wieku — mógł ostatecznie każdy osiągnąć. A jeśli nie doskonałość, to doskonalenie. Ono stało się wielkim pojęciem ery nowożytnej. 4 Był co prawda w XVIII wieku, w samym jego środku moment całkowitego odwrotu od idei doskonałości: znalazł wyraz w Wielkiej Encyklopedii francuskiej. Ta pod hasłem Perfection (V. XII, 1765, s. 351) pisała już tylko o doskonałości technicznej w sensie dopasowania wytworów ludzkich do zadań, jakie mają do spełnienia; o doskonałości ontologicznej, moralnej czy estetycznej
nawet nie wspomniała. Interesowała się jedynie takimi 39 rzeczami, jak rozróżnienie wypadków, gdy wytwór ludz- ki ma do spełnienia jedno tylko zadanie (jak filar, który służy jedynie na to, by podtrzymywać sklepienie) i gdy ma spełnić więcej zadań (jak filar, który zarazem ma być ozdobą budynku). Jednakże ten skrajny stosunek do doskonałości był w XVIII w. raczej wyjątkowy. Właśnie w tym wieku uka- zały się wielkie deklaracje na rzecz przyszłej doskonało- ści człowieka. Były w pismach Kanta {Idee zu einer allgemeinem Geschichte, 1784) i Herdera (Ideen, 1784/91). Na pewno — tak sądzono w dobie Oświecenia — do- skonałość nie jest jeszcze udziałem ludzi, ale będzie nim w przyszłości. Oczekiwano jej na różnych drogach. Po części, na drodze naturalnego rozwoju i postępu (przedstawi- cielem tej tendencji był D. Hume), ale więcej na drodze wychowania (prekursorami byli tu J. Locke i Hartley, a do najgorętszych zwolenników tego poglądu należeli działacze polskiego Oświecenia), na drodze właściwej akcji państwowej (Helyetius, potem Bentham), liczono na kooperację ludzi (Fourrier, 1808), znacznie później — na eugenikę (od Galtona, 1869). Choć podstawy wiary w przyszłe udoskonalenie człowieka zmieniały się, to sama ta wiara trwała: ludzi Oświecenia łączyła z ideali- stami i romantykami, z Fichtem, Heglem, polskimi me- sjanistami tak samo jak z pozytywistami i ewolucjo- nistami XIX wieku; H. Spencer był autorem nowej wielkiej deklaracji na rzecz przyszłej doskonałości czło- wieka. Wszakże samo pojęcie doskonałości było już zmienio- ne, nie było już czysto moralne, lecz również biotech- niczne. Człowiek będzie doskonalszy w tym sensie, że będzie żyć racjonalniej, mądrzej, umiejętniej, zdrowiej, szczęśliwiej, wygodniej. Idea doskonałości człowieka
40 stała się bardziej wszechstronna niż niegdyś. Nie miała zaś gotowej nazwy, bo tradycyjna nazwa doskonałości miała zabarwienie moralne, a teraz chodziło więcej o udoskonalenie umysłowe, a także cielesne, higieniczne, społeczne, eudajmoniczne. J.H. Newman, późniejszy kardynał, pisał w r. 1852: «Dobrze byłoby gdyby język angielski, podobnie do greckiego, posiadał jakiś określony wyraz do wyrażenia po prostu a ogólnie umysłowej... doskonałości (perfec- tum), analogicznie do „zdrowia”, gdy mowa o warun- kach animalnych człowieka, i do „cnoty”, gdy mowa o jego naturze moralnej». Newman przyznawał, że: «nie umie znaleźć takiego wyrazu: talent, zdolności, ge- niusz stanowią jedynie surowy materiał, nie zaś tę dosko- nałość ». W ciągu XIX w. tak rozumianej doskonałości zaczęto dawać nazwę „kultury” (terminologia niemiec- ka) lub „cywilizacji” (terminologia francuska). Jednym z elementów doskonałości w nowym jej rozu- mieniu było zdrowie. Obejmuje ono dobrostan czło- wieka nie tylko cielesny, ale także psychiczny. „Preamble to the Constitution of thc World Health Organization” z r. 1948 pisze: «Zdrowie jest stanem pełnego fizycznego i umysłowego dobrostanuo (Health is a State of complete physical and mental well-being). Dzisiejsi czołowi le- karze — jak Witold Rudowski — proponują definicję tę rozwinąć, interpretując ją nie tylko statycznie, lecz także dynamicznie: znaczy to, że zdrowy jest człowiek znaj- dujący się w danej chwili nie tylko w dobrostanie fi- zycznym i psychicznym, ale też zdolny (dzięki odpor- ności naturalnej czy szczepieniu) do odparcia chorób zakaźnych. — Jest to jeszcze jedna, nowa formuła do- skonałego stanu człowieka. Wszakże te wysiłki ku doskonaleniu biotechnicznemu i eugenicznemu człowieka nie wyparły w XIX i XX w. starego hasła doskonałości moralnej. Utrzymało się
41 z tym (niemałoważnym) odchyleniem od tradycji, że za cel stawiana jest nie doskonałość, lecz doskonalenie. Klasycznym rzecznikiem tego hasła w początku XIX w. był Ficnte, a w Polsce XX wieku Konstanty Michalski. W każdym razie hasło to w nowych czasach występuje bez tej wyłączności, jaką wielokrotnie miało niegdyś. Dzisiejsza etyka jest bardziej pluralistyczna. Przepisy- wać komuś, by dążył do doskonałości wydaje się równie niesłuszne, jak ganić go za to, że do niej nie dąży. Wedle różnych zasad można dobrze żyć, a nie każda każdemu odpowiada. Są zaś pewne racje, dla których perfekcjonistyczna moralność dążenia do doskonałości nie budzi powszech- nej sympatii. Nie tylko dlatego, że to hasło zbyt trudne i przeto zawodne. «Kiedy teoria — pisał Mickiewicz (O Duchu narodowym) — ...dojdzie ostatniego stopnia doskonałości, jest to dowodem, że owa rzecz, owa sztu- ka, owo państwo podciągnione pod teorię już umiera lub umarło*. Co więcej: widzimy, że dążenie do doskonałości łatwo budzi poczucie wyższości i zadowolenia z siebie oraz pewność siebie, tę postawę, którą niektórzy nazy- wają faryzejską. A również doświadczamy, że często dą- żenie to jest egocentryczne i daje gorsze wyniki moralne i społeczne, niż postępowanie ekstrawersyjne oparte nie na doskonałości własnej, lecz na życzliwości i dobroci dla innych. 6 — Tatarkiewicz — O doskonałości
VI DOSKONAŁOŚĆ ESTETYCZNA kiem piękna i najwyższej sztuki. Co więcej, wskazali, na czym doskonałość piękna i sztuki polega. Najwcześniej uczynili to pitagotejczycy: twierdzih, że polega na właściwej proporcji i harmonijnym układzie części. Nazywali ją proporcją, „symmetrią”, harmonią, ładem. Widzieli w niej tajemnicę sztuki, zwłaszcza muzyki, o której mówili, że jest 3cSv epyov, dziełem bogów, dając w ten sposób wyraz jej doskonałości. Kontynuatorem ich był Platon, o którym po wiekach powie renesansowy pisarz, że utożsamiał piękno i dosko- nałość: dla niego «pulchrum et perfectum idem est>> (Vi- perano, 1579). W Uczcie opisywał doskonałe piękno, które «jest w sobie, przez siebie, w wieczności swej je- dynej formy*. Sądził, że sztukę powinna cechować „właściwość” (ópSór^ę'); za „właściwe” zaś miał to, co odpowiednie, „trafne, należne, bez odchyleń”, krótko mówiąc: „doskonałe”. Idąc jego szlakiem filozofowie i artyści greccy w teorii i praktyce byli szermierzami doskonałości arty- stycznej i przeciwstawiali się fantazji, odbiegającej od
doskonałości gwoli bogactwu, wielości, różnorodności, 43 nowości. Później w dobie hellenizmu teoria pisarzy za- chwalała również uroki fantazji, jednakże praktyka artystów długo zostawała przy jedynej doskonałości. W przekonaniu, że doskonałość jest jedna, pitagorejczycy, Platon i ich zwolennicy twierdzili, że jedno jest też piękno; stąd zaś wynikało, że dla każdego rodzaju rzeczy, każdego rodzaju sztuki jest jedna tylko doskonała i wła- ściwa postać — wbrew tym, co sądzą, że sztuka może mieć wiele postaci i chcieliby postaci tych wynaleźć jak najwięcej. Przekonanie pitagorejczyków i Platona o je- dyności piękna i sztuki udzieliło się ogółowi Greków. Plutarch (De Musica, 1133 b) podaje, że we wczesnej erze greckiej wręcz «nie było wolno w kompozycjach zmieniać ani tonacji, ani rytmów*. Harmonie uznane za doskonałe obowiązywały nawet prawnie, były nakazane, ilekroć utwory muzyczne były grane i śpiewane pub- licznie. A niewiele inaczej było w innych sztukach. W archi- tekturze świątyń od V w. dawnej ery były ustalone „po- rządki”. Były stałe proporcje dla świątyń doryckich, i były inne, również stałe dla jońskich. Nie tylko trady- cja i zwyczaj, ale też przekonanie o jej słuszności czyniło, że architekci przez wieki w monumentalnych budowlach stosowali tę samą proporcję. Podobnie było też w rzeź- bie; przez wieki było dogmatem, jaka proporcja ciała ludzkiego jest doskonała i obowiązuje rzeźbiarza. Co więcej, panowało przekonanie, że nie tylko są do- skonałe proporcje dla każdego rodzaju sztuki i przyrody, dla świątyni, posągu, dla żywego człowieka, ale też są kształty i proporcje same w sobie doskonałe, w każdym wypadku doskonałe, doskonalsze od innych. Platon są- dził, że najdoskonalszą proporcją jest stosunek boku i przekątnej kwadratu. Powaga zaś jego przyczyniła się do tego, że artyści, w szczególności architekci, jeszcze w
44 wiekach średnich stosowali tę proporcję, choć me mogli już wiedzieć, czyją ideę realizują. 2 Wcześnie też powstała myśl, że najdoskonalszy- mi kształtami są koło i kula. Arystoteles pisał (Phys. 269 a 20), że koło (KÓ/cźoę) jest kształtem doskonałym, pierwszym, najpiękniejszym (o/ijua reźeior ttpćotot Każżzorov), że ani linia prosta, ani nieskończona nie ma tej doskonałości. A w innym miejscu {Met. 1016 b 1): z wszystkich linii koło ma najwięcej jedności, bo jest całe i doskonałe. Późniejsi, sławiąc je powoływali się na Arystotelesa; pisali: aprobatur a philosophoi>. Myśl ta była niezwykle trwała i wspólna najznakomitszym pisa- rzom i artystom różnych epok. Obszernie o tym u Cycerona w De natura deorum'. «Czy jest co piękniejszego od jedynego kształtu, który obejmuje zamknięte w sobie wszystkie inne kształty i nie może mieć żadnej chropowatości, żadnej krawędzi... Najbardziej wyróżniają się dwa kształty: spomiędzy brył kula, czyli po łacinie globus (tak bowiem chcę przetłumaczyć ctpa.ipa'), a z płaskich figur krąg,czyli koło, które po grecku nazywa się kvk).oq... Nie ma nic lepiej domierzonego od tych kształtów#. Jako przykład ze średniowiecza niech służy polski komentarz do arystotelesowskiego De coelo et mundo przez Jana ze Słupczy (rkp BJ 2099, lib. II, qu. 50, f. 111 r): «Piękniejszemu i szlachetniejszemu ciału należy się piękniejszy i doskonalszy kształt, a takim jest kształt kulisty. Najdoskonalsze ciało powinno mieć kształt naj- doskonalszy, a takim jest niebo, najdoskonalszym zaś kształtem jest kształt okrągły, bo nic doń dodać nie można». W słynnej średniowiecznej serii miniatur Les tres ri-
45 ches heures du duc de Berry raj jest wyobrażony jako za- warty w idealnej kuli. Wielki przykład renesansowy tego przekonania da- wał architekt i teoretyk architektury S. Serlio, gdy wy- rażał swój podziw dla doskonałości. W księdze V swego traktatu twierdził: «kształt okrągły jest ze wszystkich najdoskonalszy# {la piii perfetta di tutte le altref O rzym- skim Panteonie pisał, że ma najdoskonalszy kształt krągły {da piu perfetta forma cioe rotonditaif, a także doskonałe światło (j>erfetto lumef Tym bardziej najdoskonalszy z architektów XVI wieku A. Palladio dążył do doskonałości (Z ąuatro libri, IV, 2). Stawiał sobie pytanie, jaka forma jest «naj dosko- nalsza i najświetniejsza# {«la piu perfetta e la piii ecce- lenteii) i przeto stosowna dla świątyni. I odpowiadał: «Taką jest forma okrągła, gdyż jest ze wszystkich najpro- stsza, najbardziej jednolita, silna, pojemna# i «nadaje się najlepiej do uzmysłowienia jedności, nieskończo- ności, jednokształtności i sprawiedliwości Boga#. To ta sama myśl co u Serlia, a wcześniej u Jana ze Słupczy. Niezwykła jest jej trwałość. 3 Dzisiejszym ludziom, przywykłym wiązać pojęcie doskonałości z klasycznymi formami antyku, może się to wydać dziwne, jednakże średniowiecze, zarówno ro- mańskie, jak gotyckie było przejęte ideą doskonałości: usiłowało ją osiągnąć przez wierność tradycyjnym pro- porcjom. Ale prawdziwym wybuchem potrzeby dosko- nałości było Odrodzenie. „Perfezione” nie była pojęciem warsztatowym rene- sansowych artystów ani też kategorią ówczesnych filo- zofów (jak pokrewna jej concinnitas), niemniej była dyrektywą nowej sztuki. Tyle tylko, że renesansowa
46 estetyka, mniej niż klasyczna, kładła nacisk na jedność rzeczy doskonałych. Castiglione w swym Dworzaninie pisał o Leonardzie, Mantegni, Rafaelu, Michale Aniele, Giorgione, że «jeden z nich jest do drugiego niepodobny, ale każdy z nich jest w swym stylu najdoskonalszy {per- fectissimusf (Opere, 1737, IV, 59). Wielki L.B. Alberti, szkicując dzieje swej sztuki {De architectura, VI, 3) pisał, że «sztuka budowania... w Italii osiągnęła doskonałą dojrzałość» i że Rzymianie «stworzyli tak doskonałą sztukę budowania, że nie było w niej nic tajemnego, ukrytego ani niejasnego», nic, co by nie było <<w zgodzie z samą sztuką*. „Nic tajemnego, ukrytego ani niejasnego” — to była jeszcze jedna for- muła dla doskonałości. W innym ustępie Alberti przymiotnik „doskonały” zestawił z „absolutnym” (nabsolutum atque omni ex parte . perfectum>'>}, a we włoskim przekładzie z „bezbłędnym” {«opera perfetta e impeccabile in ogni sua parte») i „jakby boskim” {quasi diwino}. I te określenia zastępowały do- skonałość. Daniele Barbaro w przekładzie Witruwiusza (1567) klasycznie określał doskonałość jako to, czemu nic nie brak i do czego nic dodać nie można {(perfectum est cui nihil deest et cui nihil addi potest f. Była w tym tradycja Arystotelesa, ale zarazem jej uzupełnienie. Zagadnieniem Odrodzenia było nie tylko to, co jest doskonałe, ale także — co doskonalsze od innych. Dla Leonarda było bez mała obsesją pytanie, która z dosko- nałych sztuk jest najdoskonalsza. „Paragon” malarstwa z poezją, muzyką, rzeźbą wydawcy Leonardowskiego Traktatu zwykli umieszczać na froncie dzieła. Leonardo argumentował, że doskonałość zależna jest od wielu rzeczy: od wierności, z jaką przedstawiona jest rzeczy- wistość, od zakresu objętego przez sztukę, od ogólności, wszechstronności przedstawienia, od trudności, jakie
47 zostały pokonane, od trwałości dzieła, od jego dostępno- ści dla odbiorców, od jego harmonii, a także od dosko- nałości rzeczy, które są w dziele sztuki przedstawione. Kierując się tymi kryteriami Leonardo doszedł do wnio- sku: najdoskonalszą sztuką jest malarstwo. Po nim paragony sztuk bynajmniej nie ustały. W roku 1546 Benedetto Varchi zorganizował na ten temat wielką ankietę, w której obok niego samego brali udział tacy mistrzowie jak Cellini, Bronzino, Vasari, Pontormo, a nawet Michał Anioł. Inne paragony obejmowały po- równanie doskonałości nie tylko różnych sztuk, ale także sztuki i nauki, sztuki i natury. Także porównanie dosko- nałości sztuk u starożytnych i u nowożytnych. W XVI w. porównywano ich muzykę, a w XVII ich plastykę, a jeszcze więcej poezję w słynnej Querelle des anciens et des modernes. Porównania te brały doskonałość w dość luźnym sensie; ściślej ujmowali ją architekci. Przyjmo- wali, że doskonałość stanowi własność niektórych rzeczy, że istnieje w świecie, że artysta jest zdolny ją zreali- zować. Przedmiotem rozważań Odrodzenia była zarówno doskonałość proporcji i sztuk, jak również doskonałość poszczególnych artystów i dzieł; a także — kryteria ich doskonałości: A. Doskonałość jest własnością obiektywną. Tak twierdził Petrarka przeciwstawiając ją innym zaletom estetycznym, jak wdzięk {De remediis, I, 2). B. Doskonałość jest właściwa sztuce raczej niż na- turze. Vasari pisał o <il’arte fuori delFordine della natu- ra* (t. VI). C. Doskonałość jest własnością rzadką. Alberti są- dził, że nawet jeszcze grecka architektura jej nie osiąg- nęła. uNon accade di freąuente che alcuno — nemmeno la natura — riesca a creare un opera perfetta et impeccabile in ogni sua parte* {De re aed. VI 2).
48 D. Jest własnością całości dzieła raczej niż jego składników. Ten sam Alberti pisze o «finito del tutto,per ogni conto perfetto». E. Jest połączeniem wielu wartości. Dolce pisał, że Rafael dlatego był doskonały, że miał wielorakie talenty, w przeciwieństwie do jednostronnego Michała Anioła (L’Aretino, wyd. 1735, s. 208). F. Obok talentu doskonałość wymaga sztuki, to zna- czy kunsztu, umiejętności. Pisze o tym Yasari w ży- ciorysie Parmiggianina (V, 235), a także w życiorysie D. Puligo: «perfezionę in ąuanto delVartei> (IV, 463). G. Doskonałość nie jest jednakże jedyną wartością dzieła sztuki; jest jeszcze choćby wdzięk, który Yasari odróżniał od doskonałości, grazia e perfezione. — Dodać należy ponadto: Dla platońsko nastrojonych ludzi Odrodzenia doskonałość była wręcz własnością boską: dla Ficina Bóg, architectus mundani operis, był <iartifex perfectum (Theologia platonica, L.I. c. II). W eklektycznej wersji późnego Odrodzenia dla dosko- nałości dzieła trzeba by było połączyć talenty wielu artystów. Pino twierdził, że doskonały byłby dopiero malarz, który by połączył talenty Tycjana i Michała Anioła (Dialogo, 1548, s. 24). Natomiast w renesansowej teorii doskonałości nie było tezy, że w doskonałym dziele potrzebne są partie słabsze obok doskonałych, bo one dopiero uwydatniają doskonałość tamtych — jak cienie uwydatniają światło. Teza ta pojawia się w średniowieczu i pojawi się później w XVII w., np. u Rapina, ale u pisarzy i artystów Odro- dzenia jej nie było. Idea doskonałości występowała również w opiniach renesansowych literatów i autorów tych wielu poetyk, które ukazywały się w drugiej połowie XVI wieku. Była też trudniejsza do stosowania niż w teorii architektury i nawet malarstwa. Jednakże była określeniem tak częs-
49 tym, że aż stała się banalnym. Wielokrotnie występowała w sprzężeniu z eccelente. Była pochwałą zarówno tematu (np. u G. Griffoli, 1550), jak sposobu pisania. Oznaczała zarówno pochwałę, jak normę (M. San Martino, 1555). Niektórzy pisarze przypisywali człowiekowi szczególną zdolność rozpoznawania doskonałości w dziele (G. Ma- latesta, 1589). Odróżniali (po cycerońsku) rodzaje do- skonałości wedle rodzaju literatury. Częste stosowanie zaś jej pojęcia pociągnęło za sobą jego relatywizację (C. Pellegrino, 1585). A nawet — subiekty wizację: B. Gua- rini (Z/ werrato, 1593) pisał, że dla przyszłych pokoleń już coś innego będzie doskonałe. 4 Od Serlia i Palladia jak gdyby zmienił się stosunek do doskonałości w sztuce. Stała się czymś mniej ważnym. Także mniej określonym. I mniej obiektywnym. Dąże- nie do doskonałości nie miało już u literatów takiego znaczenia, jak u wielkich architektów. Zaczął się nowy rozdział jej historii. Wszakże XVII wiek był jeszcze wiekiem uwielbienia dla doskonałości. Jednym z objawów tego było, iż weszła do tytułów książek: poetyka Sarbiewskiego (ok. 1530) otrzymała tytuł De perfecta poesi, Felibiena teoria ma- larstwa — Le peintre parfait (wyd. 1767), a Frearta de Chambray — Idee de la perfection de la peinture (1662). Doskonałość stała się też podmiotem dokładniejszej analizy, jak właśnie u Sarbiewskiego. Do tez jego nale- żały takie: Poezja nie tylko perfectissime naśladuje rzeczy, ale naśladuje je tak, jak perfectissime powinny być w na- turze. Sztukę doskonałą poznaje się po tym, że jest zgodna z naturą, ale również po tym, że jest ogólna (pttractat iuxta uniwersałem modumf. Sztuka jest też tym doskonalsza, im ma szlachetniejszy (nobilior) sposób 7 — Tatarkiewicz — O doskonałości
50 przedstawiania rzeczy. Tym jest doskonalsza, im więcej zawiera prawd. Doskonałość ma różne stopnie: w poezji jest wyższa niż w prozie. W klasycyzmie, zwłaszcza w francuskim XVII wieku z ideału, osiągalnego dla niewielu, stała się obowiąz- kiem każdego autora. Była to uderzająca przemiana. A że jednocześnie obniżył się sprawdzian doskonałości, więc znaczyła już tylko tyle, co prawidłowość i popraw- ność. Nastąpiła jej dewaluacja: nie dość, by sztuka była perfecta, powinna być perfectissima. Co więcej, gdy poprzednio była najwyższą kwalifika- cją dzieła sztuki, to teraz spadła do jednej z wielu do- datnich kwalifikacji. Dla C. Ripy, który w swej Iconolo- gii wydanej w r. 1593, ale typowej dla XVII wieku, przedstawił perfezione (jako postać objętą Zodiakiem, «symbol rozumu i właściwej miary»), nie była już poję- ciem nadrzędnym, ale równorzędnym z wdziękiem (graziaf urodą (venusta) czy pięknem (bellezza). W słynnym przedstawieniu alegorycznym w Londynie 1608 r., inspirowanym przez książkę Ripy, na tronie ukazała się harmonia, doskonałość zaś była tylko jedną z ośmiu otaczających ją figur wraz z blaskiem, spokojem, rozkwitem, weselem, umiarem, urodą i godnością. 5 Artystyczna koncepcja doskonałości była w XVII w. cokolwiek podobna do wielkiej a wysychającej rzeki; ale na początku stulecia otrzymała niespodziewanie znaczny dopływ: mianowicie od filozoficznego prądu, który w tym wieku wezbrał. Będzie o nim mowa w następnym rozdziale. Ani Kartezjusz, ani Spinoza nie myśleli jed- nakże w swych ontologicznych rozważaniach, by dosko- nałość przenosić na estetykę. Natomiast uczynił to Leibniz, a zwłaszcza jego ucznio-
wie, mianowicie Ch. Wolff. W swej Psychologii pisał, że 51 piękno polega na doskonałości, i właśnie dlatego jest źródłem przyjemności. Bo doskonałość jest nie tylko rzeczą cenną, ale też człowiekowi miłą. Ta teoria, że piękno polega na doskonałości, była bardziej nowa, niżby się mogło wydawać: takiej ogólnej teorii estetycznej, wymieniającej wyraźnie doskonałość, nie sformułował żaden z jej wielbicieli od Platona do Palladia. Wolff rozbudował ją dość znacznie, m.in. wywodził, że piękno jest realne, gdy realna jest doskonałość przedmiotu, a pozorne, gdy jest pozorna. Zapoczątkowaną przez Wolffa teorię piękna jako doskonałości rozwinął główny estetyk tej szkoły, A. Baumgarten. I na parę pokoleń utrwalił ją w Niemczech. Tradycja ta pozostała nawet u tak oryginalnego myśli- ciela, jak Lessing: dla niego zarówno piękno jak wznio- słość były wyobrażeniami doskonałości, tyle że niejasny- mi; piękno pojawia się, gdy w wyobrażeniu przeważa jedność, a wzniosłość — gdy przeważa wielość. Jednakże w końcu stulecia Niemcy zniechęcili się do doskonałości. Kant w Krytyce władzy sądzenia pisał o niej wiele, odróżniał wewnętrzną i zewnętrzną, obiek- tywną i subiektywną, jakościową i ilościową, spostrze- ganą jasno i spostrzeganą mętnie, doskonałość przyrody i doskonałość sztuki. Jednakże wynik dla estetyki był negatywny: «Sąd smaku jest zupełnie niezależny od pojęcia doskonałości#, piękno jest czymś innym niż doskonałość, «chociaż ta przez znakomitych filozofów była uważana za identyczną z nim». Zarówno piękno, jak doskonałość polegają na celowości, ale — różnica leży w tym: doskonałość jest celowością obiektywną, a piękno subiektywą. Przypisując przyrodzie, jak to nieraz czynimy, obiektywną celowość, nie wypowia- damy sądu estetycznego (czyli „sądu smaku”, jak to Kant w swym osiemnastowiecznym języku nazywał).
52 Twierdził on też, że sądy o pięknie dotyczą doskonało- ści co najwyżej wówczas, gdy jest to piękno sztuki, nie zaś piękno przyrody. A choć figury matematyczne są doskonałe, nie ma podstawy do nazywania ich piękny- mi. — Kant na długi czas zamknął negatywnie dzieje pojęcia „doskonałość” w estetyce. W krajach innych niż Niemcy, nie mających tradycji perfekcjonizmu w estetyce, pojęcie doskonałości już wcześniej w XVIII wieku zostało wyeliminowane z este- tyki. Czołowego estetyka Francji Diderota nie zadowa- lało wyjaśnienie piękna przez doskonałość. Czyż jest ona — pisał — wyobrażeniem bardziej zrozumiałym od piękna? Rousseau zaś traktował ją jako pojęcie nierealne. Do d’Alemberta pisał: „Nie szukajmy chimery dosko- nałości, lecz tylko tego, co możliwie najlepsze”. W Anglii ważny estetyk E. Burkę, poświęcił dosko- nałości IX rozdział w trzeciej części swej książki (z r. 1757), ale — z tezą negatywną: doskonałość nie jest przyczyną piękna. Zadał cios estetycznemu perfekcjo- nizmowi. Wysuwał nawet myśl szczególną, że piękno niemal zawsze niesie z sobą wyobrażenie niedoskona- łości. Argumentował, że kobiety (jego czasów!), aby się podobać podkreślają swą słabość, kruchość, a więc nie- doskonałość. W każdym razie wiek XVIII był ostatnim z tych, dla których doskonałość należała do naczelnych pojęć este- tyki. W następnym znikła z niej, została tylko w języku publicystycznym jako pochwała wysoka, ale ogólniko- wa. I jako pochwała osiągnięć sztuki raczej niż określenie jej zamierzeń. W XIX zaś wieku wyraz „doskonałość” zachował już tylko luźny kolokwialny sens. Co spowodowało, że przestano się posługiwać poję- ciem doskonałości? Przede wszystkim przekonanie, że jest pojęciem nierealnym. Oto głos z XIX wieku, miano- wicie A. Musseta: «Doskonałość tak samo nie jest nam
dostępna, jak nieskończoność. Nie należy jej nigdzie 53 szukać; nie domagać się jej ani w miłości, ani w pięknie, ani w szczęściu, ani w cnocie; natomiast należy ją ko- chać, aby być cnotliwym, pięknym i szczęśliwym w tej mierze, w jakiej to dla człowieka jest możliwe». Podobny głos z XX wieku, mianowicie P. Valery’ego brzmi: «Dążyć do doskonałości, przeznaczać dziełu nie- ograniczony czas pracy, stawiać sobie, jak Goethe, cel nieziszczalny, są to wszystko zamierzenia, które usuwa układ nowoczesnego życia». 6 Te głosy krytyczne dotyczyły tego, czy artyści mogą osiągnąć doskonałość. Ale jest jeszcze inna spra- wa: czy chcą ją osiągnąć? Oczywiście, wszyscy wolą, by to, co robią, było możliwie doskonałe. Ale — czy doskonałość jest właściwym celem tego, co robią? Wydaje się, że nie może tu być prostej ogólnej odpo- wiedzi. Różnią się bowiem pod tym względem zarówno poszczególni mistrzowie, jak szkoły i epoki. Jedne zmie- rzają do doskonałości, ale inne mają odmienne cele. Czego chcą te inne? Chcą wielu rzeczy: wielości, no- wości, silnych wrażeń, wierności prawdzie, wyrażenia siebie i wyrażenia świata, chcą twórczości i oryginal- nych pomysłów. Jeśli próbować ująć to wszystko jednym wyrazem, to najprędzej tym: ekspresja. Wielokrotnie sztuka zmierzała ku niej, a nie ku dosko- nałości. Różnią się pod tym względem całe epoki: były epoki doskonałości i epoki ekspresji. Sztuka starożytnych Greków, ich architektura i rzeź- ba, a także poezja była sztuką doskonałości. Podobnie sztuka Odrodzenia czy neoklasycyzmu. Natomiast w dobie manieryzmu, baroku, romantyzmu przeważała sztuka ekspresji. Zewnętrznym objawem epok dosko-
54 nałości było, że znalazłszy dobre rozwiązanie zostawały mu wierne; sztuka zaś ekspresji szukała dalej. Sztuka doskonałości była bardziej jednoraka niż sztuka ekspre- sji. Ta obejmowała i obejmuje wiele odmian: ekspresję świata, ekspresję przeżyć, ekspresję pomysłów. Dążyła i dąży do wyrażania bądź głębi świata, bądź ludzkiej treści, wyrażenia nowości, bądź pełni rzeczywistego bytu. Toteż bywały skuteczne próby sprowadzenia sztuki perfekcjonistycznej do jednego typu, mianowicie klasycznego; natomiast sztuka ekspresji obejmuje za- równo typ sztuki manieryczny jak barokowy i roman- tyczny. Używając wyrazu „połowa” w nieścisłym zna- czeniu mowy potocznej, można powiedzieć, że połowa, ale tylko połowa europejskiej sztuki minionych wieków służyła hasłu doskonałości. Wśród różnic między oddzielonymi tu dwoma typami sztuki jest jedna szczególnie doniosła. Mianowicie sztuka doskonałości jest sztuką świadomego ograniczania. «In der Beschrankung zeigt sich erst der Meister», wedle Goethego. W przeciwieństwie do niej owa inna sztuka jest sztuką bogactwa. O dzidach doskonałych, tych dobrowolnie ograniczonych, mówimy zgodnie z pierwotnym sensem doskonałości, że są skończenie piękne. Nie mniejsza to pochwała niż — nieskończe- nie piękne. 7 Powyższymi rozważaniami nad doskonałością kiero- wała chęć jednolitego przedsta wierna jej pojęcia, mimo że w tak różnych dziedzinach jest używane. Chodziło też o utrzymanie jej właściwego pojęcia, które jest poję- ciem skrajnym, utrzymanie go nawet kosztem realności, ze świadomością, że czyni się z niej pojęcie idealne, gra- niczne, Grenzbegriff, jak to nazywają Niemcy. «Dosko- nałe jest to, czemu nic nie brak>>, tak pisał już Arysto-
teles, a koncepcję tę przejął od niego Tomasz i tylu 55 innych. Niemniej trzeba pamiętać o tym, co było powiedziane na początku, że termin jest dwuznaczny; w jednym zna- czeniu jest używany zarówno przez fizykę, jak przez fi- lozofię, w drugim — w mowie potocznej. W jednym znaczeniu oznacza to, co „skończone”, „czemu nic nie brak”, a w drugim po prostu „to, co bardzo dobre”. W teorii sztuki oznacza bądź to, co „skończone”, bądź to, co „udane”. W pierwszym sensie oznacza raczej intencję artysty, w drugim jego wynik. W pierwszym sensie doskonałość jest w zasadzie jedna, w drugim zaś są stopnie doskonałości. W pierwszym sensie doskona- łość nie ma stopni, bo oznacza szczyt, a nie stopień zbli- żenia się do szczytu. W drugim znaczeniu każdy okres sztuki ma swe (względnie) doskonałe osiągnięcia. W pierwszym zaś tylko niektóre okresy zmierzają do do- skonałości. Są dwa wyrażenia ściśle związane z pojęciem dosko- nałości: mistrzostwo i arcydzieło. Mistrzostwo to umiejętność wytwarzania dzieł doskonałych, a arcy- dzieło to — wytwór doskonały. Oba wyrazy dzielą dwuznaczność doskonałości. Chodzi w nich nie o inten- cję, lecz o osiągnięcie, przeto mogą się pojawiać zarówno w sztuce nastawionej na doskonałość, jak i na ekspresję. Jednakże klasyk powie, że nie spotkał mistrzostwa i ar- cydzieł poza dzidami, których intencją była doskona- łość. Powie jak Renan: że w Grecji dojrzał ideał skrysta- lizowany w marmurze Pentelikonu, przedtem zaś sądził, że doskonałość nie jest z tego świata. Czy sztuka naszych dni jest sztuką doskonałości? Za życia starszych z nas dokonała się przemiana. Dokonała się za sprawą zarówno artystów jak i historyków sztuki. Bo na koleje sztuki wpływają nie tylko artyści, ale też
56 historycy i teoretycy: kult klasycznej doskonałości na przełomie XIX i XX wieku był w niemałym stopniu zależny od Burckhardta i Wolfflina. Natomiast zwrot naszego stulecia ku ekspresji był raczej dziełem nowych artystów.
VII DOSKONAŁOŚĆ ONTOLOGICZNAI TEOLOGICZNA W " . ; yraz „doskonały”, zanim s'£ < ’ wszedł do różnych nauk, był zwykłym wyrazem potocznej mowy Greków (rćżeoę), stosowanym do poszczególnych rzeczy, miano- wicie do tych, które były nienagannie wykonane, i do ludzi, którzy umieli je nienagannie wykonać. Arystote- les podaje przykłady: doskonałego lekarza i doskonałego fletnisty. Doskonałych wykonawców i ich doskonałe dzieła Grecy otaczali szacunkiem; w szczególności dba- no o doskonały ustrój państw i o doskonałe dzieła sztuki. Wszakże,jeśli znali i cenili poszczególnych doskonałych ludzi i doskonałe rzeczy, to świata w całości nie uważali za doskonały: zbyt dużo było w nim bied, swarów, gwał- tów. Nawet Olimp i jego bogowie nie byli doskonali. Taki był pogląd potoczny; natomiast filozofowie, specjaliści od rozważania całości, patrzyli na świat przy- chylniej, dawali mu nawet najwyższe, super laty wne określenia. Anaksymander określał byt jako „bezkresny” pov), Ksenofanes — jako „największy” (jićyimoc); przypisywali mu więc wielkie własności; wszakże — nie przypisywali mu doskonałości. Bodaj tylko Parmenides uważał byt za rereżeo/zevov, to znaczy „wykończony”,
58 a Melissos, jego następca w szkole elearów, mówił o by- cie, źe «całkowicie jesto (jtav loti'): należy to rozumieć w ten sposób, że obaj w bycie dopatrzyli się doskonało- ści. Przemijanie i zmienność mieli za niedoskonałość, ale doszli do przekonania, że w świecie są one tylko pozorne, a byt prawdziwy jest jeden, stały, niezmienny. Co więcej, Parmenides sądził, że świat jest ograniczony, zakończo- ny we wszystkich kierunkach, podobny do kuli — co było objawem jego doskonałości. Pogląd wielkiego eleaty utrzymał w pewnej mierze Platon. Sądził, że świat jest dziełem dobrego demiurga i dlatego panuje w nim ład i harmonia. Świat jest naj- lepszy, najpiękniejszy, doskonały. Ma kształt doskonały, bo kulisty, i ma ruch doskonały, bo okrężny. Tę kon- cepcję świata jako doskonałego moźna-uwaźać za niekon- sekwencję Platona wobec tak czystej jego krytyki rzeczy tego świata; jednakże niewątpliwie była jego koncep- cją, dał jej mianowicie wyraz w późnym dialogu Tima- ios. Tam (92 B) mówi, że kosmos jest „najdoskonalszy” (reźezróraTOę). W innych zaś dialogach jest przynaj- mniej koncepcja doskonałych idei, wedle których świat został zbudowany. Jest też u Platona mowa o doskona- łym zamkniętym kształcie kosmosu, do którego nic dodać nie można i nic odjąć nie należy. Natomiast nie ma u Platona mowy o tym, by sam Demiurg-budowniczy świata był doskonały. Doskona- łość mogła być własnością świata, ale nie bóstwa, które go utworzyło. Jest to zrozumiałe, bo implikuje ona skoń- czoność, granice. Granice zaś ma świat, nie stwórca świata. Podobnie było też w teorii Arystotelesa. Wedle niej świat jest w ciągłym stawaniu, zawsze niedokończony. Jedynym wyjątkiem mogłaby być pierwsza jego przy- czyna, primum movens. Jest ona czystą formą, czystą energią, czystym rozumem, a ponad formę, energię, ro-
59 zum nie ma — jak sądził Stagiryta — nic wyższego. Jak napisał, ta pierwsza przyczyna nie jest niczym innym jak tym, co zwykło się nazywać — Bogiem. Miała u Arysto- telesa najwyższe atrybuty, ale nie miała — doskonałości. Nazywał ją Kvpi(bvxTov i Kpóm<rcov, ale nie reżezor. I jest to zrozumiałe, bo doskonałość jest własnością rzeczy skończonych. Doskonałym mógłby być świat, ale nie Bóg. Jedynie stoicy-panteiści mieli bóstwo za doskonałe, właśnie dlatego że utożsamiali je ze światem: pisze o tym Cyceron w De natura deorum, II 13,37 n.: «On to właśnie [świat] obejmuje i zawiera w sobie wszystkie istoty... I cóż bardziej niedorzecznego, jak odmawiać doskonałości istocie wszechogarniającej... Prócz świata nie ma żadnej rzeczy, która by nie miała jakichś braków i była pod każdym względem oraz we wszystkich częś- ciach harmonijna, doskonała i skończona». A następnie (17,45): «W całym świecie nie ma nic doskonalszego od niego [bóstwa]», mianowicie gdy uznam «za bóstwo właśnie ten świat, którego nic nie może przewyższać pod względem doskonałości». 2 W pewnym momencie dziejów filozofia Greków zet- knęła się i związała z religią chrześcijan: abstrakcyjne pojęcie pierwszej przyczyny złączyło się z religijnym pojęciem Boga, czysta forma weszła do jego pojęcia, pri- mum movens został zidentyfikowany ze Stwórcą, absolut z Osobą boską. W Osobie Stwórcy odnaleziono cechy absolutnego bytu: jest niezmienny, ponadczasowy. Absolutny zaś byt przejął cechy osoby: jest potężny, dobry, wszechmocny, wszechobecny. To połączenie bytu absolutnego z istotą boską znalazło wyraz w teo- logii chrześcijańskiej, abstrakcyjny byt został połączony
60 z konkretną potęgą, i dobrocią; cechy pierwszej przy- czyny z Metafizyki Arystotelesa zespoliły się z cechami Stwórcy z Księgi Rodzaju. Wśród atrybutów Boga nie było jednak — doskona- łości. I jest to zrozumiałe: byt doskonały bowiem musi być skończony, tylko o takim bycie można twierdzić, że nic mu nie brak. Doskonałość mogła być atrybutem nie Boga, lecz tego, co Bóg dokonał, tylko stworzenia, nie Stwórcy. W pewnym odłamie teologii chrześcijańskiej była ku temu inna jeszcze przyczyna: mianowicie w tym odła- mie, który był pod wpływem Plotyna. Tu panowało przekonanie, że absolut, z którego wywodzi się świat, nie da się ująć w ludzkie pojęcia, nawet w najogólniejsze i najwznioślejsze. Nie tylko nie jest materią, ale także nie jest duchem, nie jest ideą; jest powyżej nich. Prze- kracza wszystkie określenia i pochwały. Nie da się objąć myślą ani nazwać. Jest ponad wszystkim, co możemy sobie wyobrazić, także ponad — doskonałością. Ta negatywna koncepcja weszła, głównie przez po- średnictwo czynnego w V wieku Pseudo-Arcopagity, do teologii i do filozofii chrześcijan, tworząc w nich nie je- dyny, ale silny nurt neoplatoński. W nurcie tym, w myśli rozpływającej się nieskończoności i kończącej ta- jemnicą, właśnie doskonałość, jako implikująca skończe- nie, wykończenie i zamknięcie, straciła zastosowanie, zdawała się najmniej odpowiednia dla określenia abso- lutu, Boga. Tak było u Plotyna, tak też potem u chrześ- cijańskich filozofów, należących do jego tradycji, jak ów Pseudo-Areopagita (De div. nom., II 3) czy Jan Szkot Eriugena w IX wieku (De dimsione nat., I 14). Pojęcia doskonałości i nieskończoności rozchodzą się, niepodobna być jednocześnie doskonałym i nieskończo- nym, trzeba wybierać. Teologia chrześcijańska wybrała tak: Bóg jest nieskończony. Dość, że filozofia chrzęści-
jańskiego średniowiecza żywiła przekonanie, iż pojęcie 61 doskonałości nie nadaje się do określenia Boga; nato- miast może się nadawać do określania stworzenia: jest w nim miejsce na doskonałość, z tym że rzeczy jedne mają jej więcej, inne mniej. W tym sensie doskonałość pozostała szczegółowym pojęciem, podobnym do tego, jakim niegdyś posługiwano się w Grecji. Tyle tylko, że zostało ujęte w precyzyjne formy scholastyczne. Widać to w szczególności u wielkich mistrzów scho- lastyki, Tomasza i Dunsa Szkota. Zaznaczając, że postę- puje zgodnie z Arystotelesem {secundum philosophumf Tomasz używał pojęcia doskonałości w potocznym greckim sensie, dla poszczególnych rzeczy a nie dla absolutu, dla Boga. W jego rozumieniu tego wyrazu, doskonałą była po prostu rzecz, która „posiada to, do czego natura jest zdolna” {^Perfectum secundum suam rationem est quod habet Ułud cuius sua natura est capax», De potentia, 5, 12). Pisał też: «Doskonałe jest to, czemu nic nie brak z właściwej mu doskonałości {('Perfectum dicitur cui nihil deest secundum modum suae perfectionis>'>, STh., I 4.1 ad resp.). Są więc w świecie rzeczy doskona- łe i niedoskonałe. Więcej i mniej doskonałe. Bóg do- puszcza w stworzeniu niedoskonałości, gdy są potrzebne dla dobra całości {STh., I 22,2 ad 2-m). A dla człowieka naturalną rzeczą jest postępować stopniowo od niedo- skonałości do doskonałości {nHumanae rationi naturale mdetur ut gradibus ab imperfecto ad perfectum perve- niatf). Podobnie Duns Szkot: pojmował doskonałość jeszcze prościej i docześniej. «Doskonałością (perfectio simplici- ter) jest to, co lepiej jest mieć, niż nie mieć» («zn ąuolibet habente ipsam melius est ipsam habere quam non haberef). Perfectio to nic innego jak bonum, „dobro”, „zaleta”, „wartość”. Nie jest to atrybut Boga, lecz własność stwo- rzenia; jedne rzeczy mają doskonałości więcej, inne
62 mniej, jednakże — w niniejszym lub większym stopniu — jest to własność wszystkich rzeczy. Różnorodność i za- kres tak rozumianej doskonałości jest ogromny. Szkot odróżniał: perfectio prima et secundo, pura et participata, quidditativa et simplex, intrinseca, czyli wewnętrzna i extrinseca, czyli dotycząca stosunku rzeczy do innych. Doskonałości jest też w rzeczach mniej lub więcej, za- leżnie od tego, jaką stosuje się miarę; jest jej mało per comparationem z rzeczami bardziej doskonałymi. Na czym polega? To zależy od tego, jakiej przysługuje rzeczy, np. obraz jest doskonały, gdy jest podobny do tego, co przedstawia. Ogólnie: doskonałe jest to, co osiągnęło pełnię własności mu dostępnych. Toteż „cały” i „doskonały” znaczą mniej więcej to samo ototum et perfectum sunt quasi idem>. Było to pojęcie teleologiczne: albowiem implikuje cel (jfinis ad quem res principaliter ordinaturof Pojęcie Boga jest tego rodzaju, że Bóg stwa- rza rzeczy służące pewnym celom, stwarza nawet te cele, ale sam celowi nie służy, nie podlega celowi. JSkoro Bóg nie jest skończony, to nie można go nazwać doskonałym. Pojęcie doskonałości służy natomiast do opisu skończo- nych rzeczy. Polski arystotelik określał doskonałość jako «istotną i szlachetną własność rzeczy, bez której rzeczy te nie mogą istnieć* («szne qua res non potest esse»). — Jan ze Słupczy, Quaestiones librorum de coelo et mundo Aristotelis, lib. I qu. Hf 81v, oraz qu. 34f. 100 r. (rkps B.J. 2099). Doskonałość nie jest pojęciem teologicznym, natomiast jest ontologicznym, bo jest cechą każdego bytu w większym, mniejszym i najmniejszym stopniu. Myśli- ciel IX wieku Paschasius Rodbertus pisał (Expositio in Matheum, III 5, PL 120, c. 266): «Wszystko tym jest doskonalsze, im podobniejsze do Boga* (jiTanto enim quisqueperfectior, quanto similior erit Deo»f Jednakże nie implikowało to, że — sam Bóg jest doskonały. Takie pojęcie doskonałości było też w średniowieczu
i Odrodzeniu używane w nie-filozoficznej mowie Euro- 63 py; między innymi w mowie polskiej. W niej „stanem doskonałym” nazywało się życie zakonne, „udzielaniem doskonałości” — bierzmowanie, „doskonałością panień- ską” — dziewictwo, „doskonałością dnia” — południe. Łączona była doskonałość z dostojnością (Rej), z wybor- nością (Orzechowski), z zupełnością, cudownością. Ale rozumiano doskonałość luźno, skoro ją stopniowano i zaznaczano o doskonałości, jak to czynił np. Górnicki, że jest „skończona” i „zupełna”. 3 Scholastyka, używająca wyrazu „doskonałość” ściślej niż my, nie nazywała też Boga doskonałym; miała inne dlań określenia. a) Jest bytem, ponad który nie może być większego: «ens quo maius cogitari non potest», jak pisał Anzelm. Albo: bytem, ponad który nie ma i nie może być lep- szego; to znów była formuła Augustyna. Inaczej: Bóg to byt największy i najlepszy, przekraczający każdy poszczególny byt. b) Jest bytem samoistnym, niczym nie uwarunkowa- nym, bezwarunkowym, absolutnym. c) Jest bytem przekraczającym wszelkie wyobrażenia i pojęcia, przeto nieuchwytnym, niepojętym, nie da- jącym się wypowiedzieć ani nazwać. d) Jest bytem przekraczającym wszelką miarę, więc nie- skończonym. Było to określenie nie tylko różne od greckiego określenia doskonałości, ale wręcz mu przeciwne: dla Greków nieskończoność była nieo- kreślonością, chaosem, po prostu — niedoskona- łością.
64 4 Do teologii pojęcie doskonałości weszło dopiero w czasach nowych, mianowicie przez Kartezjusza. Wpraw- dzie Leibniz sądził, że Kartezjusz zaczerpnął je ze scho- lastyki, scholasticis theologiae scriptoribus, ipsoque Aquinate, unde widetur haurire Cartesiusi> (Philosophi- sche Schriften, ed. Gerhardt, IV, 358, cf. E. Gilson, Śtudes, 1956, s. 222). Jednakże mylił się: pojęcie dosko- nałości było rzeczywiście używane przez scholastyków, ale nie było stosowane do Boga. Trafniej na początek teologicznego pojęcia doskonałości patrzyli dziewiętna- stowieczni historycy, jak E. Boirac. Zdali sobie sprawę, że dopiero od Kartezjusza doskonałość stała się atry- butem Boga. Zarazem stała się u Kartezjusza rzecz szczególna: roz- mnożenie doskonałości. Dotąd była tylko jedna, choć w wielu rzeczach. Kartezjusz zaś zaczął mówić o doskona- łościach Boga. I sądził, że je zna z największą jasnością («ZL n’y a rien que nous ne connoissions si dairement com- me ses perfections», w: Principes de philosophie, § 19). Pogląd ten, wedle Stefana Swieżawskiego, pochodzi z Kabały, która podjęła dawny gnostycki sposób myśle- nia, postulujący zastępy duchów pośrednich między Bo- giem a człowiekiem. Kabała mająca początek w Hiszpa- nii w XIII w., w XV w. opanowała szerokie koła Italii, chrześcijańskich kabalistów, do których skłaniali się my- śliciele tak wysokiej klasy, jak G. Pico della Mirandola. Stamtąd, jakimiś drogami idee te przenikały do Kartez- jusza, a poetycko — mistyczne Sefiroty były już u niego „doskonałościami” bożymi. Po Kartezjuszu inni wielcy myśliciele XVII wieku utrzymali pojęcie doskonałości jako naczelne pojęcie filozofii. Wszakże dla Spinozy miało to inne konsekwen- cje, bo w jego filozofii nie było osobowego Boga, i do-
skonałość stała się własnością, a nawet synonimem bytu 65 rzeczywistości, istoty rzeczy. [«Per perfectionem ingenere realitatem... intelligam, hoc est rei cuiuscumąue essentiam [Etyka IV, praef.) oraz “per realitatem et perfectionem in- telligon [Etyka II, def. 6). Leibniz pisał: «Jak oświadcza p. Descartes, istnienie samo jest doskonałością*. A od siebie: «Doskonałość nie jest niczym innym, jak ilością rzeczywistości*. «Dosko- nałością nazywam każdą jakość prostą, jeśli jest pozytyw- na i absolutna, czyli taką, która jeśli coś wyraża, to wy- raża bez ograniczeń* [“Perfectionem voco omnem quali- tatem simplicem quae posuwa est et absoluta, seu quae quidquid exprimit sine ullis limitibus exprimit», Gerhardt, VII, 261). Ale — z drugiej strony — Leibniz rozumiał też do- skonałość zupełnie inaczej: «Doskonałe jest jedynie to, co nie posiada ograniczeń”, to jest tylko Bóg* [Monado- logia, 41). Pojęcie to przetrwa cały wiek. Kant określi doskonałość jako «omnitudo realitatis*. Nie może być wątpliwości: doskonałość, która w średniowieczu mogła być własnością każdego jednostkowego bytu, w filozofii XVII wieku stała się także i przede wszystkim własno- ścią Boga. Christian Wolff był, jak wiadomo, uczniem i następ- cą Leibniza, podjął też jego pojęcie doskonałości, jed- nakże — zmienione pojęcie. Przypisywał ją nie bytowi w całości, lecz znów poszczególnym jego elementom. <<Perfectio est consensus a warietate swe plurium a se inuice differentium in uno... Dicitur perfectio a scholasticis boni- tas transcendentalisD [Philosophia prima, 1730, s. 503). Jako przykłady Wolff podawał: oko bezbłędnie widzące i zegarek bezbłędnie chodzący. Rozróżniał też odmiany: perfectio simplex i composita, primaria i secundaria; róż- nicował też wielkość doskonałości [magnitudo perfectio- nis), oddzielał doskonałość mniejszą i większą, większa 9 — Tatarkiewicz — O doskonałości
66 jest właściwa rzeczom mającym mniej braków lub mniej- sze braki. Uczniowie poszli za Wolffem, w szczególności A. Baumgarten (Metaphysik, 1783, s. 73 - 94). Wywodził on doskonałość z reguł, ale liczył się z ich niezgodnością (regularum collisio'), prowadzącą do wyjątków (exceptio') i ograniczającą doskonałość rzeczy. Odróżniał dosko- nałość prostą (simplex) i złożoną (composita), wewnętrzną i zewnętrzną (interna, externa'j, transcendentalną i przy- padkową (accidentalis) i — przy tak szerokim rozumieniu dochodził do wniosku, że wszystko jest doskonałe (alle Dinge sind Yollkommen). Krótko mówiąc, Wolff i jego uczniowie wrócili do takiego ontologicznego po- jęcia doskonałości, jakim posługiwali się scholastycy. Teologiczne pojęcie doskonałości żyło tylko od Kar- tezjusza po Leibniza. Pojęcie doskonałości dzięki szkole Wolffa trwało w Niemczech przez XVIII wiek. W innych krajach Zacho- du, zwłaszcza we Francji i Anglii, zanikało już w ciągu tego stulecia. Encyklopedia francuska zignorowa- ła je. Doskonałość teologiczna należała tylko do XVII wieku, okresu wielbionego przez historyków myśli, jed- nakże będącego tylko krótkim epizodem. Dzieje pojęcia doskonałości przeszły przez niemałe przemiany — od: „nic na świecie nie jest doskonałe” do: „wszystko jest doskonałe”. A także od: „doskonałość nie jest własnością Boga” do: „jest jego własnością”. W szkole Wolffa doskonałość była tedy «quaedam es- sentialis et nobilis rei. proprietas, sine qua res non potest esse et tali perfectione omne corpus est perfectum^', czyli była istotną i szlachetną własnością rzeczy, bez której rzecz nie może istnieć. Przy takim rozumieniu doskona- łości każda rzecz musiała być doskonała. Był to szcze- gólny moment w dziejach ontologicznego pojęcia dosko- nałości; a zaraz potem dzieje te się skończyły.
VIII ZAKOŃCZENIE owyższe rozważania wska- zują, że wyraz „doskona- łość” używany w wielu dziedzinach ma w nich różne znaczenie. Jest jeden wyraz, ale wiele pojęć doskona- łości. A. Znaczenie własne i szczególne ma w matematy- ce, gdzie po prostu jest imieniem własnym pewnych liczb, imieniem wyrażającym ich niezwykłość. B. W fizyce i chemii ma również znaczenie szcze- gólne: oznacza model służący do opisywania ciał, choć w rzeczywistości nie ma ciał, które by mu dokładnie od- powiadały. Jest pomocniczą konstrukcją pojęciową. C. Kiedy indziej pojęcie jest używane zgodnie z ety- mologią (doskonały = dokonały) i pierwotnym znacze- niem. Doskonałe jest to, czemu nic nie brak: tak jest wyraz ten używany w ontologii (byt doskonały), jestteż w ety ce (doskonałe życie — doskonały charakter) i rów- nież w medycynie (doskonałe zdrowie). W tych dzie- dzinach sens pojęcia waha się: jest rozumiane bądź jako idealny model, miara, bądź też jako rzeczywiste zbliżenie się do modelu.
68 D. Doskonałym jest również nazywane to, co całkowi- cie osiąga swój cel. Tak jest w biologii (ktoś ma dosko- nałe oczy), ale także w technice (zegar, który się ani nie spóźnia, ani nie spieszy). Właśnie tymi dwoma przy- kładami — okiem i zegarkiem — operował Ch. Wolff, filozof, który najdokładniej interesował się pojęciem do- skonałości. A zachodzi tu ta sama co powyżej, dwoistość: jednakże doskonałość jest pojęta mniej jako fikcyjny model, więcej jako realne doń zbliżenie. E. Doskonałe jest to, co całkowicie spełnia swe funk- cje. W tym sensie mówi się w rozważaniach społecz- ny ch o doskonałym inżynierze czy doskonałym stolarzu. W podobnym sensie używa się wyrazu w krytyce sztuki, gdy mowa o doskonałej technice obrazu czy doskonałym podobieństwie portretu. I znów: bądź jako idealny model, bądź jako przybliżona jego realizacja. F. W estetyce zaś i ogólnej teorii sztuki doskona- łość przypisuje się temu, co w pełni harmonijne, zbudo- wane wedle jednej zasady. W tym sensie mówi się o do- skonałości Partenonu czy Odysser, podobnie doskona- łość opisywał Palladio. — Te wszystkie sposoby pojmo- wania doskonałości (B — F) różnią się między sobą, są jednak pokrewne. Wszystkie też wahają się między idea- łem a przybliżeniem. Wszakże o doskonałości mówi się też w mowie po- tocznej w szerszym i luźniejszym znaczeniu, nie miesz- czącym się w tych, które zostały zestawione powyżej. Są to wypadki raczej pomieszania doskonałości z innymi wysokimi pochwałami. G. Doskonałym bywa nazwane to, co jest po prostu bardzo dobre. W tym sensie mówimy potocznie na przykład: „doskonale się bawiłem” lub „doskonale od- począłem”. H. Doskonałym bywa też nazywane kolokwialnie to, co najwyższe w swej kategorii (choćby to była kategoria
69 zła, jak wtedy, gdy de La Rochefoucauld pisze o „do- skonałych łotrach”). Wtedy perfectum jest mieszane z excellens. I. Doskonałe bywa też rozumiane jako to, co najle- psze, nad co nie może być nic lepszego. Tak to działo się w teologii, gdy Kartezjusz i Leibniz Boga nazywali doskonałym. Bo jednak nazywając Go tak, mieli na myśli coś innego niż model (B), niż to, czemu nic nie brak (C), co osiąga swój cel (D), co spełnia swe funkcje (E), co harmonijne (F). Ale też miały tu swe źródło liczne trud- ności i spory teologiczne. Z pojęciem mającym tak wiele zastosowań jak dosko- nałość wiąże się też wiele zagadnień. Najogólniejsze są takie: czy doskonałość jest poznawalna? czy jest osiągal- na? i czy potrzebna? Pierwsze jest aktualne zwłaszcza w metafizyce, drugie w etyce, trzecie w estetyce. A wszę- dzie należy pytać: jak rozumieć doskonałość, by ją ro- zumieć — najdoskonalej ? Ta niewielka rozprawa wymagała jednakże dość rozległych lek- tur i rzadkich książek: nie byłyby one zapewne autorowi dostępne, gdyby nie niezwykła czynna życzliwość kierownictwa Biblioteki Filozoficznej Uniwersytetu Warszawskiego, dr Barbary Wilejszys i mgra Janusza Krajewskiego. Wypadlo też autorowi korzystać z rozmów z ludźmi kompetent- nymi, a więc: w dziedzinie matematyki — z prof. Krzysztofem Tatarkiewiczem, w dziedzinie fizyki — mgr Janem Jakubem Tatar- kiewiczem, w dziedzinie wiedzy o antyku — prof. Lidią Winniczuk, w dziedzinie mediewistyki — prof. Stefanem Swieżawskim. Przy rekonstruowaniu poglądów średniowiecznych nieocenione były teksty otrzymane od prof. Władysława Seńki i doc. Mieczysława Marko-
70 wskiego, w dziedzinie renesansowej teorii architektury od doc. Stanisława Wilińskiego, w dziedzinie dzisiejszej ascetyki od ks. dra Emila Kołodzieja FM. Na tekst Z. Krasińskiego zwrócił autorowi uwagę prof. Andrzej Walicki. Przed wydrukowaniem praca niniejsza została przedstawiona na posiedzeniu I Wydziału Polskiej Akademii Nauk, a sam rozdział o doskonałości estetycznej na jubileuszowym Zjeżdzie Stowarzyszenia Historyków Sztuki. Ten rozdział z estetyki był ogłoszony po fran- cusku w „Revue Internationale de Philosophie”, nr 109, 1974.
SPIS TREŚCI I. Wyraz i pojęcie...................... 5 II. Paradoksy doskonałości................16 III. Liczby doskonałe.......................22 IV. Doskonałość w fizyce i chemii .... 26 V. Doskonałość moralna...................29 VI. Doskonałość estetyczna.................42 VII. Doskonałość ontologiczna i teologiczna . 57 VIII. Zakończenie..........................67